Oj dziewczyny, po prostu nigdy o tym nie pisałam

Niestety zbyt łatwo mnie na wizażu wytropić, a nie chcę, aby później znajomi moi czy TŻ opowiadali mu, jak to narzekam na jego mamę na forum..
W ogromnym skrócie chodzi o to, że jak moja teściowa powie, to tak ma być, i wg niej odstępstwa od reguły są niedopuszczalne. A ja nie pozwolę, żeby obca w gruncie rzeczy kobieta decydowała o moim ślubie, mieszkaniu, życiu, czy czymkolwiek innym. Po prostu sobie na to nie pozwolę. A że moja teściowa przyzwyczajona jest do wypełniania jej
rozkazów bez szemrania, to przewiduję niejedno starcie. Jak dotąd w sprawach spornych ja się nie odzywałam, bo uważam, że to jest mama TŻ i to on ma z nią dyskutować, ja nie chciałam się kłócić. Ale moja cierpliwość też ma swoje granice, a jak w końcu wybuchnę...

Głównie rozbija się o poprawiny, których ja nie chcę urządzać. Mój TŻ
był takiego samego zdania, i ja głupia poinformowałam o tym jego mamę. I się zaczęło... no, takiej reakcji na w sumie taką błahostkę bym się nie spodziewała. Teściowa wykrzykiwała coś o tym, na jaki wstyd ją narazimy, jak ona ludziom w oczy spojrzy i tym podobne herezje.. a ja siedziałam tak

Wieczorem TŻ stwierdził, że może jednak zróbmy te poprawiny, bo faktycznie goście są na nie nastawieni

i wtedy była chyba nasza pierwsza kłótnia - o zmianę jego decyzji pod wpływem mamusi (czego się oczywiście wypierał). W każdym razie spieraliśmy się na ten temat przez kilka miesięcy, aż oboje wymyśliliśmy kompromis - zrobimy w ramach poprawin wieczorne ognisko z kiełbasą itd dla znajomych. Kazałam tym razem jemu poinformować teściową - oczywiście reakcji nie muszę opisywać

Niestrudzenie wracała do tego poprawinowego tematu, wtrącając np że trzeba się rozejrzeć za kucharką i naczyniami bo starszym przecież na plastikowych czy tekturowych się nie poda.. W ogóle nie reagowała na moje stanowcze stwierdzenia, że nie jest to potrzebne, bo będzie tylko ognisko dla znajomych. Czasem tylko zbolałym głosem mówiła, że mamy się uspokoić, bo ona spać nie może przez to, serce ją boli, itd..

Ostatnio ku mojemu zaskoczeniu TŻ mi oznajmił, że jednak on nie chce poprawin w ogóle, skoro to tyle problemów przysparza; że zaprosimy jedynie rodziców, rodzeństwo i babcie na obiad do restauracji. Ja się oczywiście zgodziłam, kazałam mu tylko powiedzieć mamusi, by nam przypadkiem czegoś za plecami nie zorganizowała

I wiecie, jaka była reakcja? Że ona w takim razie na ten obiad nie przyjdzie, tylko sama zrobi poprawiny dla swoich gości, nawet bez nas - młodej pary

I nie dochodzi kompletnie, że dopiero wtedy ci zaproszeni ludzie ją obgadają.. No, ale to już nie mój problem
Ależ się rozpisałam

Ale ufff, nieco mi ulżyło...