2006-01-07, 12:23
|
#1
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 6 065
|
Moja psychoterapia
Postanowiłam napisać o mojej wczorajszej wizycie u psychologa. Byłam pierwszy raz w życiu i wogóle nie wiedziałam czego sie spodziewać. Powiem szczezre, że kobieta mnie trochę rozśmieszyła swoja metodą leczenia, chociaż z drugiej strony nie jest to też takie głupie.
Oto ona --> http://medicenter.cm.webpark.pl/kowalow.html
Weszłam do gabinetu, powitała mnie w progu, usiadła i popatrzyłą na mnie z nabożeństywem. Generalnie strasznie przypominała mi bardzo pobożnego księdza, z takich co sciszają głos, zawsze patrzą i mówią ze współczuciem i zrozumieniem i kontemplują mocno każde słowo, które człowiek wypowie. Ona nie mówiła prawie nic, natomiast ja mówiłam bardzo dużo. Co mnie rozśmieszyło, jak robiłam pauzę, zeby ona mogła coś powiedzieć, to ona wtedy powtarzała moje ostatnie zadnie, albo jakieś słowo i pytała "ale dlaczego tak jest?" i potem znowu ja gadałam przez ileś tam minut. Znam te metody powtarzania czyiś słów żeby ten ktos poczuł sie zrozumiany i generalnie znane mi są metody maniuplacji. Wiem, że ona je stosowała, ale i tak wiele sobie uświadomiłam w czasie tej sesji. Zapisałam sie na wizyty dwa razy w tygodniu.
Generalnie ta metoda nie jest taka zła, bo ona mnie nakierunkowuje, a ja sama mam dojść do tego co mną powoduje i dlaczego tak sie zachowywałam.
Teraz wiem, że to , że mój związek sie rozpadł jest też w dużej części moja winą. Bo ja naciskałam, chciałam, płakałam, wylewałam żale. Nie potrafiłam przystopować. Nie potrafiłam też go posłuchać, tylko każdą ingerencję w moje życie traktowałam jak atak a nie jak pomoc. W zasadzie cały czas byłam sama w moim życiu, nikt mi niczego nie kazał, nikt mnie nie kontrolował. I on nagle chciał to robić. Moja reakcją była obrona przez atak. I on mógł sie czuć odrzucony i niechciany. Jednocześnie chciałam by mieszkał ze mną, ale nie potrafiłam z nim żyć nawet jak nie mieszkaliśmy razem. A on sie odsuwał i nie chciał byc dla mnie miły, nie chciał o mnie dbać. A ja czułam sie coraz bardziej nieszczęśliwa. Wszytsko sie zamykało, i machina sie sama napędzała.
Teraz już jest za późno by z nim o tym porozmawiać, bo powiedział, że mnie nie kocha. Jedyne co mogę zrobić to chodzic na tą terapię by zrozumieć siebie, nauczyć się nie reagować agresją na przejawy "kontroli" tak by w nowym związku nie mieć już takich problemów. Chociaż prawdę mówiac nadal zależy mi na eksie. No ale cóż... teraz właśnie muszę nauczyć sie odpuszczać. Nie zawsze moge mieć to co chcę. A w sumie skoro mi zależy na nim to powinnam chcieć dla niego dobrze prawda? I jeśli jemu jest dobrze beze mnie to niech tak zostanie.
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami.
|
|
|