Dot.: Rocznik 1974 - to już 35 lat!
Odstaję trochę od tego wątku, ale pozwolisz Moniko, że zabiorę głos. Podobne uczucia towarzyszyły mi zaraz po 30. Też byłam dumna. Też widziałam swój wiek pod innym kątem. Ale po drodze były 34/35/36. Coś się zdarzyło, coś pękło. I z poprzednich wypowiedzi widzę, że nie tylko we mnie. To nie ulega wątpliwości, że teraz zewnętrzne atrybuty kobiecości i wszystko co się z nią z nią wiąże postrzega się inaczej i często lepiej, wiele rzeczy umiemy wytłumaczyć, rozwiązać na swoją korzyść itp.itd Ale jest jedna, duża rysa-metryka, upływ czasu. Każda kobieta umie czerpać korzyści a przede wszystkim siłę ze swojego wieku. Umie się cieszyć drobnostkami-życie nie zanika, nie ma tylko pesymizmu. To normalne. Ale sądzę, że każda z nas chciałaby zachować mądrość swojego wieku i wszystkie-psychiczne atrybuty jaki on daje ale jednocześnie być młodsza o te kilka, kilkanaście lat gdzie wszystko bylo przed nią. Jeszcze jest kwestia tego rodzaju-jakie są realne perspektywy na karierę, rodzinę, "przenoszenie gór" itp. co się dotychczas osiągnęło w życiu, co jeszcze można, każda z nas ma tutaj inne doświadczenia Niestety nie jest się już 20 latką-fizjologia organizmu, jego wydolność nie są już takie same.Chociaż ciało wygląda jeszcze całkiem ok. Cieszyć się i przeżywać szczęście można w każdym wieku-i sądzę, że czym człowiek starszy tym bardziej umie je docenić i czerpać z niego pełnymi garściami (przynajmniej ja tak mam) ale tęsknota za beztroskim "mogę wszystko" jest przeogromna. My już nie możemy wszystkiego cokolwiek by nie mówić, pewnych faktów nie da się oszukać-w naszym życiu już są postawione pewne granice. Coś mamy już za sobą-ale też coś przed sobą-jest przecież nadzieja, optymizm....pomniejszony jednak o nasze lata. Tego żal. Czasami tego, co dały minione lata, nie wystarczy by zapełnić tę pustkę.
My tutaj nie biadolimy-mówimy o realiach.
__________________
Magdalena
|