Kurs jazdy - dziwna rzecz
Od kilku miesiecy robie kurs jazdy. Moj instruktor zasze wydawal mi sie ok, jednak mam zastrzezenia co do jednej rzeczy. Otoz facet uczy mnie jezdzic w taki sposob, ze wydaje mi sie, ze chce mnie nauczyc w bardzo wolnym tempie. Zostalo mi do konca jakies 2 godziny. Powiedzial jednak, ze mowy nie ma o tym, zebym po tych marnych 30 godzinach poszla na egzamin. Z tego co wiem robi tak z wieloma kursantami. Pytalam go ile wiec bede musiala jeszcze u niego jezdzic - twierdzi, ze nie jest wrozka. Wiaze sie to oczywiscie z dodatkowymi kosztami. Z mojego punktu widzenia moje umiejetnosci nie sa zle, ale kurs odbywal sie w zolwim tempie, stad nie jezdze dosc pewnie. Moje pytanie jest takie: czy instruktor ma prawo nie wydac mi oswiadczenia, ze uikonczylam kurs i nie puscic na egzamin? Z tego co wiem w wielu skzolach kurs konczy sie po 30 h i to czy kursant zda czy nie jest jego sprawa. Co o tym myslicie?
|