2009-03-31, 07:51
|
#88
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Śląskie
Wiadomości: 266
|
Dot.: O moim aniołku
Cytat:
Napisane przez sylwianna1985
u mnie na oddziale nie ma nieograniczonych odwiedzin.są między 15;30 a 17:30. nie wiem czy to wewnętrzna kwestia czy nie. czasem w niektórych przypadkach rodzice są częściej i dłużej niż innych...to akurat przypuszczam, że kwestia "dania w łapę"lekarzom.
co do brania na ręce to u mnie na oddziale też to jest praktykowane, też za tym nie przepadamy....ale bynajmniej nie ze względów osobistych. zawsze jednak dajemy dziecko mamie .wiąże się to ze zwiększoną odpowiedzialnością no i zamieszaniem w niektórych przypadkach oczywiście. nie będę się o ym rozpisywać, bo i po co. ja Was rozumiem i sama też bym się tego domagała jak i nieograniczonego czasu na oddziale 
|
jak maoja Julka leżala w sccs w zabrzu to mogla z nia siedziec od 6 rano do 22
ale tylko 1 osoba, niedziele byly luzniejsze i moglismy z mezem byc przy niej razem. za to co do lekarzy i pielegniarek to musze wam powiedziec, ze na R-ce super personel, kobietki zajmowly sie dzidziusami wspaniale, lekarze... no coz, ja trafilam na niezbyt milego, co prawda mial racja, ze mala nie przezyje, ale w rozmowach byl oschly, nieprzyjemny... byly tez inne lekarki (panie) bardzo mile, pocieszaly, kazaly byc silne, miec nadzieje. Nawet jedna pani anestezjolog codziennie chodzila na msze do kaplicy i modlila sie za dzieciaczki, ona tam byla praktycznie bez przerwy, zostawala po dyzurach.
Za to pielegniarki na oddziale wad gdzie przeniesli julke olewaly wszystko, mala przez cala noc nic nie jadla "bo nie chciala" nie zobaczyly nawet, ze pekla zylka i lek, ktory podtrzymywal ja przy zyciu sprawil, ze miala napuchnieta raczke... aaa niewazne...
W kazdym razie podziwiam to co robicie i sily zycze
|
|
|