Latem, zeszłego roku również postanowiłam przerzucić się na krem tonujący.
Czytałam mnóstwo w internecie, miałam kilkanaście próbek (z tych co pamiętam- Clarins, Estee Lauder, Biotherm, Smashbox... eee i więcej nie mogę sobie przypomnieć) i doszłam do jednego, smutnego wniosku: nie ma takiego kremu koloryzującego który by mi pasował chociaż w połowie.
Strasznie skóra się po nich świeci, zapychają, efekt na twarzy jest mało estetyczny, kolory najczęściej są naprawdę potworne, trwałość masakrycznie słaba
Poddałam się i znalazłam swój sposób który odpowiada mi w 100%.
Podkład który normalnie używam (najlepiej nawilżający i niezbyt mocno kryjący) mieszam z jakimś żelowym kremem na dłoni. Na wcześniej nakremowaną twarz, nakładam tą mieszankę i rozsmarowuję. Jeżeli całość się troszkę świeci to delikatnie oprószam twarz sypkim pudrem.
Efekt jest super delikatny i wyglądam jak człowiek przez cały dzień
[oczywiście to tylko sugestia bo może znajdziesz jakiś krem tonujący który będzie Ci odpowiadać... z tym mieszaniem wiadomo, że jest trochę roboty a tak wyciskasz z tubki kremik, plask na twarz i gotowe
]