Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 37
|
BeZnAdZiEjA.. :/
Z gory przepraszam, pisze to bo chce sie wygadac, wyrzucic z siebie to wszytsko.. Wiem, ze mam problem.. Ale juz sama nie wiem co mam robic.. Wpazdzierniku 2007 roku zaczelam odchudzanie, zaczelam z waga ok 48 kg, schudlam do 45.. Z tym, ze nigdy nie wyszlam z diety i albo tylam albo chudlam.. Mozna powiedziec, ze w tym czasie mialam cos w rodzaju poczadkow anoreksi, nie mialam duzej wiedzy o zywieniu odchudzaniu - teraz mam 17 lat. Bardzo balam sie, ze przytyje, jedzac jablko wydawalo mi sie, ze odrazu gdubna mi nogi, wiem to chore.. Uswiadomilam sobie ze mam problem, i wzielam sie za siebie, nie chcialam skonczyc jak te anorektyczki, w szpitalu itd.. No i wyszlam z tego.. Moja waga sie wachala od 46,5 kg do 49,5.. W zeszle wakacje wazylam jeszcze 46 kg.. Moje odchudzanie wtedy wygladalo tak, ze przez tydzien prawie nic nie jadlam i cwiczylam i np z wagi 49,5 robilo sie 46,5 kg .. Nie potrafilam zejsc nizej te 46,5 kg bylo zawsze najnizsza waga.. Do tego czasu nie przekraczalam 50 kg.. Gdy na wadze bylo 49 kg zaczynalam swoja ''super'' diete.. I bylo dobrze, z tym ze po jakims czasie znowu tylam i zaczynalam diete na nowo.. I tak wkolko.. Koszmar zaczol sie pod koniec wakacj.. Zaraz przed rozpoczeciem roku szkolnego na wadze bylo 50,5 kg.. Maskra, do tego nowa szkola, znajomi, chcialam dobrze wygladac.. Kilka dni przed rozpoczeciem roku szkolnego zaczelam diete, wtedy notowalam sobie to w zeszycie, pierwszego dnia swojej diety zjadlam pierwszy posiklek o 13:30 bulke a potem o 15:30 jablo i to tyle.. Posilki wczesniej ajdlam roznie, czasami dopiero o godz 16 jak bylam na basenie.. No i tak w krotkim czasie cos kolo tygodnie zeszlam do 48,5 kg.. Tyle ze dlugo na tej diecie nie wytrzymalam i przytylam do 51.. Potem znowu dieta.. Schudlam do 49.. Po czym przytylam do 52.. No i tak chudlam ale do coraz wyzszej wagi.. Mialam depresje, nie chcialam wychodzic z domu.. Opuszczalam lekscje.. Kilka dni jadlam po 500 kcal, czasmi zdazlo sie ze jadlam jogurt (150 kcal) i jablko.. Po czym po tych kilku dnaich jdlam za 10.. Nawet jak nie bylam glodna szlam do sklepu kupyywalam chrupki orzeszki zcekolade batoniki ciastka.. przychodzac do domu wszytsko ajdlam do tego kanapki, potem nie umialam sie ruszac.. I tak wkolko glodowanie, i obrzeranie sie.. Wiem, ze to bylo kompulsywne objadanie sie.. Zapomnialam dodac, ze wczesniej jak mialam te poczadki anoresji, zdazylo sie ze chcialam 2 razy zwymiotowac, ale mi sie to nie udalo.. Dlatego ze zjalam 2 czekolady.. Dodam tez ze duzo cwiczylam po 2 h skakania na skaknce czy 3h jazdy rowerem.. Z kompulsami mozna powiedziec, ze sobie poradzilam.. W kazdym razie az tyle nie jem.. Obecnie waze 56 czy 57 kg.. Mam 162 wzrostu.. Czuje sie fatalnie zbliza sie lato.. Dalej sie odchudzam.. Jem 2 gora 3 posilki np o 10 platki o 13 jablko a o 16 jogurt potem ide na rower.. Po 5 dnaich na wadze jest o 2 albo 3 kg mniej.. Ale po tych 5 dnaich cos nie wychodzi np zjem czekolade czy jakies wafelek, i pozeram wszytsko.. Tak do jakis 3, albo 4 tys kcal.. Na nastepny dzien planuje diete.. Ale obzaram sie znowu i tak przez jakies 4 dni.. az waga wraca.. Ja juz nie mam sily na to wszytsko.. Wewnetrznie chce byc taka jak kiedys.. wazyc chociaz te 48 kg.. Niby nie ejstem gruba, ale zle sie czuje, nie chce z domu wychodzic, kupuje ubrania ktorych wogole nie zakladam bo amm duzy brzuch albo grybe nogi.. Jak dieta mi wychodzi i jem tyle ile zaplanuje jestem szczesliwa pelna energi, a jak nie wyjdzie to mam dola, placze i nienawidze siebie.. Wiem, ze powinnam sie leczyc.. Ale chcialabym sobie sama z tym poradzic.. Wiem, ze gdybym schudla do tych 46 kg, a potem wyszla z diety dodoajac co tydzien 100 kcal.. To moje zycie wygladalo by innaczej.. nie siedzialabym np calymi dnaimi w domu.. to wszytsko jest takie ebznadziejne i trudne...
|