Dot.: Goście i ich pomysły, wymówki i inne dziwne sprawy.
Ciekawy temat
Ja dałam termin na potwierdzenie do 01.06 i już się boję co goście zaczną wymyślać.
Na razie spotkała nas jedna przykra sytuacja. Mianowicie ja i mój mąż doszliśmy do wniosku, ze takim dalszym znajomym zaproszenie damy przy okazji tzn. w pracy, w kawiarni itd. itp. Ja swoim znajomym tak rozdałam i było OK, Wszystkie się b. ucieszyły.
Natomiast mąż dał zaproszenie koledze z pracy a ten... oddał zaproszenie z powrotem, powiedział, że jak osobiście we dwójkę nie przyjedziemy do niego do domu "na kawę" to on zaproszenia nie przyjmie. Lekko mnie to zbiło z tropu, powiem szczerze.
Gościu dobrze wie, jak u nas jest z czasem (praca po 12h, remont i jeszcze koło domu zawsze coś do roboty) No ale jego to nie interesuje. A jak pojedziemy wieczorem, to powie, że po nocy łazimy. Pojedziemy do gościa, a on ostatecznie powie, że nie przyjdzie.
W sumie zaproszenie mógł wziąć i powiedzieć, że mamy do niego przyjechać tak po prostu, jak będziemy miec czas. A tak? Trochę chamsko się zachował oddając nam to zaproszenie.
Ja bym tak zrobiła, tymbardziej jakbym wiedziała że młodzi są zalatani.
Po przemyśleniu tej sprawy, uważam że skoro oddał to zaproszenie to niech się wypcha, ja do niego nie pojadę drugi raz, tym bardziej, że to nie rodzina.
Wręczanie zaproszeń to jakiś ceremoniał? Trzeba iść do kogoś do domu, odstrzelić się jak stróż w bożeciało, wypic kawkę, wypic wódeczkę, zjesc ciasteczko, zjeśc kolacyjkę, pogadac o wszytskim i niczym. Bez przesady.
To może rodzina z Niemic i Anglii tewz mi pwoie, że nie uznaje zaproszęń przysłanych pocztą i mamy osobiście przyjechac.
__________________
|