|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 081
|
Dot.: Różane zapachy
Cytat:
Napisane przez Paura
Droga Olu, ja mam Ci coś do napisania. Za te ceny, za te opisy, za te drążenia:
   :atyaty :
...
Róża w mętnym winie, lepsza wersja L'artisanowego fiołka. Boziu, kryzys...
Tymczasem mam pytanie o inny kierunek, nie wiem, czy już tą kwestię tutaj poruszano. Interesuje mnie połączenie róży z szafranem. Wynalazłam je- z tych znanych- w Rose Kashmirie, Safran Troublant oraz Eau Suave. Pierwsze były przepiękne, ale były dawno. Chciałabym wiedzieć, czy Eau Suave to jakaś lżejsza czy słodsza wariacja na temat? Nie wąchałam i nie podobają mi się w opisach truskawki. Safran Troublant natomiast testowałam dawno temu i pachniał na mnie tak, jak kiedyś wyobrażałam sobie Theoremę czy Alchimie, słowem- puchate waniliowe mleko. Wydawało mi się, że większość zainteresowanych podczas wizażowego boomu na Safran Troublant czuło tam tą puchatość, albo lotną wodę, z żyłkami szafranu, a tu nagle we flakonie róża wzrosła?
Gdybym mogła prosić kogoś obeznanego o opisy tych zapachów, mocy, trwałości i proporcji przyprawy- róża- wrażenie miękkości- słodycz- puder etc., zabiłabym z wdzięczności. Może ktoś posiada, prowadził poszukiwania bądź testy porównawcze...?
|
Z całych sił popieram Twój apel Pauro, bowiem mariaż szafranu z różą jest moją obsesją niemal.
Od siebie powtórzę, to co w różnych miejscach na forum pisałam:
Eau Sauve : szafran nie występuję solo, lecz w otoczeniu ziół : bazylii i chyba lawendy. Nie ma truskawki. Ja czuję raczej nie w pełni dojrzałą malinę. Za to róża jest doskonale rozwinięta, ale jest to róża daleka od romantycznego archetypu róży, bo głośna, rześka, mocna. W dole znajduje się ździebko mchu i trawy. Całość wibrująca, ostra, wielonutowa, tak piękna, że kiedy moje dziecko Eau Sauve na mnie poczuło, szepnęło :" fuj, co za zioła, pachniesz jak stara baba". Wskutek tego komplementu pozbyłam się ES i był to jeden z moich większych perfumowych błędów. Eau Sauve jest bardzo mocny i bardzo długotrwały.
Z kolei na Safran Troublant wybrzydzałam ja, odbierając go jako waniliowo-kardamonowo-dziabliwiedząjaką zupę. Ale nadal testowałam i dnia pewnego poczułam różę. I ta róża - szlachetna, ciemnoczerwona została, tyle, że z szafranem kontredansa tańczy, dlatego raz szafran się kłania, a raz ona. Wanilię czuję nie wprost, ale jako wrażenie miękkości. Safran Troublant, ( gdybyż chciał być ciut mocniejszy, bo trwałość ma świetną), obelgami przeze mnie kiedyś obrzucany, moje nozdrza intronizowały na Cesarza Zapachów. Never say never...
Piszcie dziewczyny
Edytowane przez Mitsouko
Czas edycji: 2009-05-30 o 11:04
|