Dziś miałam spotkanie z pediatrą, health visitor i pielęgniarką dot małego Antosia. Miało one na celu podsumowanie tego, co się działo od porodu z małym i nakreślenie planu na przyszłość, a także rozwianie wszelkich moich wątpliwości, pytań itp.
Po pierwsze - mały radzi sobie świetnie, waży już 1900g i jest karmiony co 3 godziny przez sondę, w tym dwa razy dziennie piersią. W ciągu najbliższych 2-3 dni planują go przenieść z inkubatora do łóżeczka z podgrzewanym materacem. Stopniowo będzie miał redukowaną liczbę karmień przez sondę, a zwiększaną liczbę karmień piersią. Pediatra była bardzo zadowolona i powiedziała, że jeśli dalej tak pójdzie, to prawdopodobnie wyjdzie do domu za około 3 tygodnie


!!!
Oczywiście nie nastawiam się na 100%, ale fantastycznie jest wiedzieć, że Antonio będzie już z nami wkrótce

, szczególne, że za 3 tygodnie przyjeżdżają do mnie rodzice i brat, więc byłoby przepięknie, gdyby Antonio był z nami w domu.
Teraz skupiam się głównie na odciąganiu pokarmu, mam wrażenie czasami, że moje życie to jedno, wielkie odciąganie pokarmu

, jednak rezultaty są bardzo dobre i zachęcające, więc się mobilizuję jak mogę. Jestem u Antosia dwa razy dziennie, aby go nakarmić piersią, resztę wypełnia mi odpoczynek, drobne sprawy domowe i oczywiście odciąganie

.
UnholyOne ma rację mówiąc, że spokój jest bardzo ważny podczas karmienia piersią. Wiele razy pielęgniarki mówiły mi, że bardzo podoba im się mój spokój, opanowanie i skupienie na dziecku podczas karmienia, wtedy Antonio również jest spokojny i zrelaksowany. Szczerze mówiąc ja nawet nic nie widzę, ani nie słyszę, co się dzieje wokół, gdy karmię, patrzę tylko na małego i pomagam mu jak mogę. Wiadomo, że na tym etapie wychodzi mu to raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie jestem z małego bardzo dumna, bo świetnie sobie radzi z karmieniem, a dla takiego maluszka to spora praca i wysiłek, dużo większe, niż np karmienie butelką.
Prawdopodobnie pod koniec jego pobytu w szpitalu położę się na 48 godzin z nim do szpitala, aby przetestować karmienie wyłącznie piersią, jeśli wszystko będzie ok, to wypiszą nas do domu.
A więc trzymam mocno kciuki, aby wszystko się powiodło i przed 5 lipca, mam nadzieję, będziemy w domu

. Wtedy ja, Carlos (mój mąż), dziadkowie i wujek będziemy wspólnie mogli świętować i cieszyć się mile spędzonym wspólnie czasem
