Uzależnienie, jak narodowość, łączy Polaków: młodego chłopaka z Warszawy palącego marihuanę i leciwą, religijną kobietę z Małopolski, która namiętnie łyka tabletki z krzyżykiem. Nadużycie, prowokacja? Oboje byliby oburzeni, on dla niej jest narkomanem, ona dla niego moherowym beretem.
Od marihuany statystycznie Polacy nie umierają, od opiatów - 300 osób rocznie, od niesterydowych środków przeciwbólowych - 3 tys., od alkoholu 30 tys., od papierosów 100 tys.
To środowisko przesądza o tym, od jakiej substancji się uzależniamy. Ale uzależniamy się wszyscy, bez względu na wykształcenie, status społeczny, pozycję materialną. Od leków, pornografii, alkoholu, zakupów, narkotyków, pracy, hazardu - każdy z nas może dopisać coś do tej listy.
Uzależnienie jest chorobą. I tak powinni być traktowani uzależnieni - jak chorzy. A nie jak ludzie upadli, moralne zera, na pewno nie jak przestępcy. A tak na używających narkotyki patrzy nasze prawo. W więzieniach siedzą młodzi złapani z gramem trawy, za to handlarze chodzą na wolności.
W czasach gdy poluzowały się społeczne więzi, walka z nałogami oprócz odpowiedzialnej polityki państwa wymaga nowej, społecznej solidarności. Nie może być walką z ludźmi.
"Gazeta" zaczyna kampanię. Będziemy mówić o uzależnieniach, by przełamać tabu i stereotypy. Będziemy lobbować za zmianą prawa, polityki państwa i postaw społecznych.
26 czerwca to World Drug Day. Popieramy apel organizacji, autorytetów i ekspertów z całego świata zajmujących się problemem narkotyków. Także w naszym kraju należy: • złagodzić represyjną ustawę z 2005 r., m.in. zaprzestać karania za posiadanie narkotyków na własny użytek; • zwiększyć dostępność leczenia substytucyjnego (uzależniony dostaje zamiennik narkotyku, co pozwala mu normalnie funkcjonować); • rozpocząć poważną dyskusję na temat narkotyków z wykorzystaniem wiedzy naukowej i doświadczeń innych krajów; • rozpocząć nowoczesną edukację publiczną i wprowadzić skuteczną profilaktykę.
|