Mam strasznie dużo pracy,ale dokumenty biurowe odkładam na bok i coś skrobnę
W czwartek juz pojechalismy z moja mamą do Słupska. Myślałam ze się nie spakujemy- tyle tego wszystkiego było. Wieczorem spotkaliśmy się z szefem zespołu muzycznego i to co mówił bardzo mnie uspokoiło. Strasznie sie ochłodziło i co kilka godzin wypatrywałam opryszczki i łykałam heviran. Nerwów niby było mało, chociaż wieczorem nawet tabletki nasenne nie pomagały

W piatek kupilismy jeszcze owoce, poszlismy do spowiedzi. Zjeżdżali się kolejni goście, a my dekorowalismy salę i samochód.
W sobotę od rana padało ale to mnie jakoś nie załamało. Fryzjerka mimo, ze nie byłam na próbnej, uczesała mnie jak chciałam i kok trzymał się aż do nocy poślubnej

Tak się cieszę ze ubierałam się w hotelu, w spokoju- to była najlepsza decyzja

wróciłam sobie spokojnie po fryzjerze, weszłam na salę, popoprawiałam dekorację. Kelner przyniósł mi herbatkę, potem ze swiadkową wypiłysmy lampke wina

i przyszła makijazystka. Zrobiła mnie na bóstwo

Przyszedł kamerzysta i fotograf. Było fajnie i wesoło.
Wzięłam prysznic. Cały czas padało... I nagle przed błogosławieństwem wyszło słońce

Pierwszy do pokoju wszedł oczywiście TŻ i super było zobaczyć to spojrzenie

Powiedział, że go zatkało

moja mama pięknie rozpoczęła błogosłąwieństwo. Bez łez się nie obyło. Jak dojechalismy do koscioła, goscie juz czekali, machali do nas. A ja się znowu wzruszyłam. Podczas przysięgi jakos przekręciłam piersze zdanie i musiałam potwórzyć

Jak wyszliśmy obsypano nad płatkami żywych kwiatów i bańkami mydlanymi, a my puścilismy dwa białe gołębie. Przy składaniu życzeń rozkleiłam się i łzy mi ciekły cały czas.
Tż wniósł mnie aż na środek sali

Pierwszy taniec wyszedł chyba dobrze, bo wszyscy krzyczeli bis! bis

Niczego, absolutnie niczego bym nie zmieniła. Jedzenie pyszne, goscie nie zchodzili z parkietu, orkiestra dała czadu

poprawiny tez się bardzo udały.
Mielismy sesję z kamerzystą we wtorek rano, ale szybko się skończyła, bo TZ jak byliśmy w wodzie wział mnie na ręce i się potknął

i szybko dzwonilismy do fotografa, zeby przełożyć popołudniową sesję na inny dzień.
Jestem żonką
Poczytałam Was trochę.
widziałam na razie tylko zdjecia Agatki- śliczne
Przeczytałam ze Mała nie żyje

brakuje mi słów, wobez takiej tragedi.
Zdjęcia będziemy mieć dopiero 8 sierpnia, ale wrzuce tu jutro jakieś fotki od znajomych.
P.s. I jeszcze mi się przypomniało, że po przysiędze ksiadz zachecił nas do pierwszego małzeńskiego pocałunku i rozległy się duże brawa.... hmmm naśmieszniejsze jest to że ja tych braw nie pamietam

usłyszałam o nich podczas poprawin...
