Kochane!
Dziękuję za pamięć, zaproszenie do nowego wątku i zostawienie mi wiadomości na profilu. To miłe. ;*
U mnie źle i do dupy, nie będę ukrywać.
Z Tż się wszystko posypało.
Po tamtym próbowałam, starałam się. Ale wychodziły nam tylko kłótnie, obwinianie się i ranienie.
W poniedziałek się wyprowadziłam.. On teraz za mną chodzi, prosi, mówi, że kocha, stara się.
Ale dla mnie to już za późno, ja już tego nie czuję, choć bardzo bym chciała.

Nie powiedziałam mu ostatecznie, że to koniec, bo jeszcze głupie serce wierzyło i chciało. Ale teraz już wiem, że muszę to zrobić.
Bardzo tego nie chcę, wiem, że go zranię, że to będzie smutna rozmowa. Ale muszę to zrobić, nie mogę go oszukiwać. I samej siebie też nie.
30 sierpnia prawdopodobnie wracam już na stałe do Polski.
Na studia już za późno, ale ja nie chcę być tu sama, pracować z nim i codziennie go widywać. Bo wiem, że w takiej sytuacji prędzej, czy później do niego wrócę.
A nie chcę się całe życie szarpać..
I to przykre, bo miało być tak pięknie, a nie wszyło..
Wrócę do Was, jak sobie wszystko poukładam w głowie, sercu i życiu.
Nie zapomnę o Was i proszę o to samo.
Buziaki i wszystkiego dobrego!
Do zobaczenia.