2009-08-05, 10:09
|
#2169
|
Moderator
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wlkp.
Wiadomości: 9 403
|
Dot.: Wątek o kapeluszach, znikających królikach i puderkach Dimiti
dziękować w imieniu swoim i męża 
numer z rajstopami rozładował całe moje napięcie przed ołtarzem bo zaczęłam sobie wyobrażać co by to było gdyby tak spadła do końca.
ogólnie nastrój był bardzo luźny, mój znajomy ksiądz robił wszystko co mógł, żeby było sympatycznie, nie popłakałam się, nie zająknęłam przy przysiędze - TŻ też świetnie się spisał
Jako pani młoda czułam się hmm dziwnie... tak trochę jakbym była dzieckiem w skórze młodej osóbki i nie wiedziała do końca po co to zamieszanie, na co tyle ludzi, ba co wszyscy się patrzą... ale było bajecznie - kiecka jednak się sprawdziła, niepotrzebnie wariowałam. Czułam się w niej jak księżniczka. bardzo dużo życzliwych osób przyszło do Kościoła życzenia nam złożyć, mam cały karton telegramów to naprawdę taki jedyny chyba dzień w życiu, kiedy wszystko kręci się wokół Ciebie...
Wybrałam kwiatki. Niestety kwiaciarnia dała ciała tak totalnego,że pasowałby tu inny idiom, ale nie chcę wulgaryzmów wypisywać... Pierwsze kwiaty odebrałam dzień wcześniej bo mi pani kwiaciarka powiedziała że można i że tylko w ciemnym i chłodnym miejscu (na pytanie o lodówkę powiedziała że niekoniecznie). przetrzymać. Jak doszłam do fryzjera i odpakowałyśmy kwiatyu myślałam że się popłaczę... nie dość, że wielkości gdzieś tak 4 cm to jeszcze w zasadzie zdechnięte tak, że nadawały się tylko do kosza... TŻ szybko podjechał do kwiaciarni po kolejne. Te były cudne wielkie (foty będą po podróży bo jeszcze nie wywołane) tylko co z tego jak mi wytrzymały 5 godzin tylko... w zasadzie powinny dłużej bo bez welonu to była jedyna dekoracja moich włosów, no na szczęście koczek był ładny to potem te zdechlaki wypięłam z fryzury... ale tragedia po prostu...
|
|
|