Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
|
Mój chłopak się... ożenił
Poznalismy sie kilka miesiecy temu,od samego poczatku bylo widac i czuc,ze cos zaiskrzylo.... powiecy,ze to bylo jak grom z jasnego niego (...),Ja mieszkam w Rzymie,on ...daleko,na krancach Toscanii,nie widywalismy sie czesto,ale kontaktowalismy codziennie,odliczalismy dni do nastepnego spotkania,mowil,ze boi sie ,ze mnie straci.... bo jego tu nie ma ze mna ,a ja na brak adoratorow nigdy nie narzekalam i,ze poznam kogos i go zostawie.....
nie wiem jak mam okreslic to co do niego czuje,ale z cala pewnoscia jest to cos wyjatkowego....
On,ma dziecko z (byla) dziewczyna,kilkumiesieczn a coreczke,wiedzialam o tym od poczatku,ale on zawsze twierdzil iz sie rozstali....
Ja,zanim go spotkalam przez rok plakalam z powodu zlamanego serca,mialam nadzieje,ze przy nim zapomne o tamtym i tak tez sie stalo ....
Byla zazdrosc i tesknota.... zlosc,nieporozumienia,kto re ciezko bylo sobie wyjasnic na odleglosc... ale bylo tez cos co sprawialo,ze to sie nie skonczylo i ,ze zadne z nas nie moglo i nie potrafilo tego zakonczyc....
Jakieg poltora miesiaca temu zaczelo sie cos psuc,byly wymowki,zlosc,jakies wymyslone,wyjete prosto z kapelusza powody,dla ktorych nie mogl zrobic to czy tamto... wiedzialam,ze jest cos nie tak,ale chcialam miec pewnosc..... naciskalam,prosilam..... wkoncu sie wscieklam i uzylam paru mocniejszych slow,powiedzial mi wszystko..... ozenil sie... niedawno sie ozenil....moj chlopak sie ozenil... ,jak sie o tym dowiedzialam,az mi sie ciemno przed oczami zrobilo,poczulam taki dziwny chlod w srodku,plakalam jak glupia..... potem bylam wsciekla,pozniej sie smialam,a potem pomyslalam,ze to i nawet lepiej.... ,ze ta znajomosc byla zbyt trudna juz na starcie...
ale co z tego ....
Powiedzial,ze... nie powiedzial mi nic,bo nie chcial mnie stracic,ze ozenil sie z kobieta do ktorej nie czuje nawet polowy tego,co czyje do mnie..... ,ze nie ma dnia,w ktorym by nie marzyl,aby rzucic wszystko,zabrac mnie ze soba i gdzies wyjechac.... ,ale nie ma odwagi jej zostawic....
Jego rodzina naciskala,jej rodzina tez,oni sie rozstali,ale jest male dziecko... ona z mala w Anglii on tu w Italii... kocha swoja coreczke,gdyby sie z nia nie ozenil,nie wie kiedy i jak by ja widywal..... jestem w stanie to zrozumiec,ze zrobil to da swojej corki,ale nie rozumiem jak mozna zenic sie z kims kogo sie nie kocha,z kims z kim nie chce sie byc,do kogo nic sie nie czuje... i zyc z ta osoba normalnie,byc na codzien,ciagle.... (dla mnie to obrzydliwe klamstwo) on natomiast twierdzi,ze niestety w zyciu czesto jest tak,ze ludzie biora slub w wielu roznych powodow,miedzy ktorymi nie ma milosci,a on to zrobil tylko dla swojej coreczki .....
Niedawno spotkalismy sie ....
Jak zobaczylam obraczke na jego palcu....chcialo mi sie plakac,powiedzialam mu,ze ladna.... nic nie odpowiedzial.... dziwne bylo to uczucie...
rozmawialismy..... myslalam,ze bedzie chlody w stosunku do mnie ,a on jak gdyby nigdy nic,caluje mnie na przywitanie,obejmuje.... ja nic.... odsunal sie i powiedzial,ze jak chce to nie bedzie mnie dotykal.....
ale uczuca sa (w tym wypadku niestety) silniejsze od rozsadku ....
Powiedzial,ze to co jest miedzy nami zdarza sie zaledwie kilka razy w zyciu,i ze wlasnie tak powinno byc miedzy mezczyzna i kobieta..... i,ze chociaz trudno mi to zrozumiec,moza poslubic kogos ,kogo sie nie kocha i zarazem chciec byc z kims innym .... mowi mi ,ze teski... a mi sie chce walic glowa w sciane.....
zapytal mnie "no i co teraz zrobimy" (tu moj ironiczny usmiech) .... on - "zostaniemy przyjaciolmi ?... czy uciekniemy razem .... ? "....
Wiem co kazdy sobie pomysli ... klasyczny przypadek,on biedny nieszczesliwy,musial,ze zenic z baba,ktorej nie kocha,jest uziemiony,ale chce byc ze mna... jakie to wygodne,w domu zonka i dziecko,a kiedy przyjdzie ochota kochanka....
Byc moze i tak jest..... moze jestm glupia i naiwna,zawsze sie smialam z glupoty kobiet,ktore opowiadaly takie historie.... a tu prosze,jakie niespodzianki sprawia nam zycie.....
Wiem,ze mu zalezy,czuje to jak mnie caluje,jak dotyka,jak na mnie patrzy.....,
ale co z tego...my nigdy nie bedziemy razem,nie pojedziemy razem na wakacje,nie bedziemy wylegiwac sie calymi dniami w lozku,nie zrobimy zadnego spontanicznego wypadu... do nikad,nie poznam jego rodziny,przyjaciol..... nigdy.....
czy to ma jakis sens ?,nie ma wiem o tym..... ale co ja mam swojemu durnemu sercu powiedziec..... ?
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
|