hej dziewczyny
moj stary znajomy sie odezwal. Dluga historia...
ogolnie to w zakladzie karnym jest, wiem co teraz myslicie

Ale pewnie znacie osobiscie kogos takiego, kto w glebi serca jest naprawde dobra osoba, a pakuje sie bez sensu w problemy
wlasnie on taki jest. Kiedys sie poznalismy. Przy mnie byl normalny, jeszcze ja go sprowadzalam na dobra droge, uczyl sie, pracowal. Potem chcial ze mna byc a ja nie... I zaczelo sie, byl zazrosny, glupio sie zachowal nie raz.
Przez ostatnie 2 lata ciagle mnie przepraszal, dzwonil,pisal, bylam nieugieta. W maju postanowilam mu wybaczyc,napisal do mnie list z zakladu. Pisalismy do siebie, jak dawniej,jak starzy znajomi

w niedziele ma przepustke, chce sie spotkac, sama nie wiem co o tym myslec hmm. Pisal mi w listach, ze jestem jedyna osoba na swiecie, ktora w niego wierzy, bo tak jest

pogadamy chwile, jakies 3 lata nie rozmawialismy
A facetow nigdy nie rozumiem, sama mialam taka sytuacje jakis czas temu, facet z pociagu,pisalam o tym Pauli. Rozmawialismy ze soba kilkanascie minut w pociagu, poźniej rozmowy przez tel, smsy, nk...a on juz stwierdzil ze "chyba sie zakochal". Traktowalam to z przymruzeniem oka, nie wierzylam.
Chcial sie spotkac, nawet wymyslilam zeby cos zrobic w tym kierunku, dzielila nas odleglosc, kiedy mialo dojsc do spotkania milczal, nawet nie raczyl sie odezwac w tym dniu. Tak bardzo chcial, caly miesiac mi marudzil, byl az upierdliwy. Kiedy sie zgodzilam, on sie odsuwal. I tak 3 razy. Gdyby nie to ze byl przystojny i chcialam go poznac, zobaczyc jaki jest na codzien (widzialam go tylko w mundurze) to nigdy bym sobie nim glowynie zawracala
Paula, dobrze ze juz czujesz sie lepiej
wniosek jeden,nie angazowac sie tak szybko