Proszę o pomoc

Mam przyjaciólkę od urodzenia. Zawsze dotychczas mogłam na nią liczyć, co nie raz mi udowodniła. Nigdy nie chciałabym jej zranić, ani sprawic jej przykrości, więc teraz nie wiem co powinnam zrobić

N. ma chłopaka w ktorym jest zakochana po uszy. Są razem juz 10 lat. Co prawda on nigdy nie zdobył się na żadne deklarację, ale ona zawsze mowi, że będzie z nim do końca życia i od lat planuje wspólną przyszłość. Widzę, że jest jej przykro, że mimo że ze swoim tż jest już tyle lat on nie planuje wchodzić w następny etap związku, ale i tak wiem, że jest z nim bardzo szczęśliwa. Ja z jej Tż (Marcinem) ponieważ też znamy sie od tych 10 lat w zasadzie dotychczas traktowaliśmy sie jak jakieś dalekie kuzynostwo. Chodzi o to, że nigdy nie widziałam w nim ani faceta (bo w końcu to Tż przyjaciółki), ani przyjaciela (bo ja jestem przyjaciółką N i to mnie zwierzała się ze wszystkich sekretów o nim). Bardzo go lubiłam, szanowałam i swietnie spędzaliśmy czas we czworkę (N, jej Tż, mój narzeczony i ja). Tak było przez te 10 lat, aż do czasu, gdy półtora tygodnia temu nagle przez przypadek dowiedziałam się, że Marcin jest facetem i to takim nic nie wartym i dwulicowym. Spotkaliśmy się u nich na herbatę i gdy zanosiłam kluczyki do torebki w przedpokoju usłyszałm z łazienki głos Marcina. Był zamknięty w WC i półszeptem mówił: Skarbie, błagam Cię, nie denerwuj się na mnie. Wiesz jak Cię kocham, chce juz być u Ciebie, ale moja mama naprawdę źle się czuje, więc wyjdę od niej dopiero za godzine jak wróci tata. Proszę poczekaj jeszcze godzinkę, może nie całą i u Ciebie będę. Na początku mnie wryło, a pózniej uciekłam z tamtąd jak oparzona. Wróciłam do przyjaciółki i mojego Tż i za jakieś 3 min wrócił Tż N i mowi, że miał okropnie ważny telefon z firmy i że nas przeprasza bo za godzinę musi wyjść, bo do wieczora musi dojechać na pilne, niespodziewane, spotkanie do Gdańska. Do N powiedział, że to nagła sytuacja, więc nie wróci na noc, a dopiero następnego dnia popołudniu. Mnie po prostu zemdliło. Tż przyjaciółki ma taką pracę, że zawsze wyjeżdżał na te delegacje i szkolenia. Ale N. od ponad pół roku bradzo przeżywała, że kiedyś to było raz na dwa tygodnie, a teraz jest nawet trzy razy na tydzień. Coś mi się wydaje, że poznałam prawdziwy powód niektórych tych wyjazdów. Po wyjściu opowiedziałam wszystko mojemu Tż i on stwierdził, że powinnam się najpierw upewnić, że to nie jakieś nieporozumienie i później wszystko powiedzieć N. Przez te półtora tygodnia jestem już pewna, że ten Pajac ma jakąś drugą na boku. Ta druga żeby było śmieszniej doskonale wie o N, ale jej to jakoś nie szczegolnie przeszkadza. Dziś jechałam z N i jej Tż autem. Ona prowadziła, a ja siedziałam z tyłu i widziałam całą rozmowę smsową Marcina, z tą drugą. Wiem, że nie powinnam czytać i mnie za to słusznie zgromicie, ale naprawdę nie chciałam mówić N o zdradzie nie będąc jej pewna. Co prawda obserwacja Tż N przez te połtora tygodnia dała mi pewność, że N jest zdradzana

, ale dziś czytając te smsy, aż mi łza poleciała zdając sobie sprawę z tego jakim ten Pajac jest d... Dobrze, że miałam okulary to nic nie zauważyli. Po powrocie z moim Tż zastanawialiśmy się co zrobić. On uważa, że powinnam o wszystkim powiedzieć N. A ja nie wiem. Przeciez to ich sprawy. Mi sie wydaje, że człowiek nie powinien się mieszać w cudze sprawy. N wydaje się niczego nie podejrzewać i jest szczęśliwa

Wiem, że jak jej powiem to złamie jej serce. Ale z drugiej strony mam pozwolić i obserowować jak dalej marnuje życie przy boku tego ... No, ale może czego oczy nie widzą tego sercu nie żal? Proszę poradzcie co byście zrobiły na moim miejscu. I prosze nie krzyczcie na mnie za bardzo za to czytanie cudzych smsów. Wiem, że źle zrobiłam, ale rozmowę w WC usłyszałam przypadkiem, a byla tak jednoznaczna, że nie dawała mi spokoju

No a te smsy to już wogle rozwiały wszystkie wątpliwości. Czy skoro wiem powinnam burzyć spokój w życiu N?