Napisane przez Letike
Wakacje, dla jednych czas szaleństw, niesamowitych imprez i wyjazdów, dla mnie czas udręki. Każdy dzień jest taki sam, niczym się nie różni od poprzedniego. Każdy dzień spędzony samotnie, rozmowy z psem lub kotem bo nie mam do kogo innego się odezwać. Czasami przyjedzie TŻ, czasami... Raz w tygodniu na godzinę, może dwie, przez które nasłucham się, że go nie rozumiem. Bo jak mogę wymagać, żeby wciąż do mnie przyjeżdżał? On nie ma czasu, ma nowe obowiązki. Rodzice, którzy potrafią jedynie doprowadzić mnie do łez swoją beznadziejnością. Śpię na materacu bo ojciec śpi w moim pokoju. Praktycznie ja już nie mam pokoju. Tam po prostu leżą moje rzeczy. Nie mam nawet co marzyć o wakacjach, bo mój ojciec urwał by mi głowę. Nawet na imprezy rzadko uczęszczam, żeby go nie złościć. Dobrze, że mam laptopa, bez niego nie wiem co bym zrobiła. Zginęła w czeluści telewizyjnej nudy.
I jak w każde wakacje postanawiam odnowić znajomości, zaprzyjaźnić się, odbudować, to co było kiedyś. Kończy się to przeważnie po kilku dniach. Bo jak długo można znosić kolejne odmowy. Potem próbuje pisać, najpierw wiersze, potem zaczynam kolejną powieść, której nie kończę. Nie potrafię. I udowadniam sobie tylko, jak bardzo jestem beznadziejna, jak moje życie jest puste i nijakie. I szukam czegoś nowego. Najpierw fotografia, potem gimp, a teraz biżuteria. Tylko co z tego? Nie potrafię niczego. Niedawno kupione koraliki pójdą w kąt bo widzę, że to nie dla mnie. I mimo, że już zrobiłam zdjęcia i tak ich nie wrzucę, choćby nawet na wizaż. Zapalam się i gasnę, właśnie zgasłam kolejny raz.
Nie mam przyjaciół, z Tżym jestem z przyzwyczajenia, nie mam nawet pasji. We wszystkim jestem do niczego. I to ciągłe pragnienie aby przestać czuć. przestać oddychać.
Nie wiem nawet po co to wszystko napisałam. Patrze w lustro i widzę dziewczynę, która ma okropną fryzurę, nieudany makijaż, która nawet nie potrafi się ubrać. nie potrafi rozmawiać z ludźmi. I do tego znowu płacze. Znowu myśli, że świat jest do niczego, że nie ma na nim kogoś, kto chciałby z nią porozmawiać. Bo chyba słuchanie kogoś nie można nazwać rozmową? Bo ja rzadko mówię, przeważnie słucham. Czemu nikt nigdy mnie nie słucha?
Drogie wizażanki, może Wam uda się postawić mnie na nogi, może Wy coś zaradzicie, zmotywujecie mnie? Bo ja naprawdę mam dość, mam 20 lat i nie widzę, dla siebie żadnej przyszłości...
|