2009-09-20, 14:01
|
#1
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Kraina mlekiem i miodem płynąca :)
Wiadomości: 699
|
bardzo nieprzyjemna sytuacja
Sytuacja wygląda tak...
W maju pożyczyłam przyjaciółce na wesela sukienkę, którą miałam raz na sobie (na studniówce). Wzięła sukienkę najpierw od naszej wspólnej przyjaciółki, ale po przymierzeniu doszła do wniosku, że moja lepiej na niej leży. Minęło kilka miesięcy, w tym czasie powiedziałam jej raz żeby mi ją oddała. Powiedziała że któregoś dnia mi ją przyniesie, tylko teraz leży u jej babci i że była już czyszczona w pralni. Około tydzień temu moja mama zaczęła się niepokoić co się dzieje tyle czasu z tą sukienką. Mówiłam jej, że ma ją któregoś dnia przynieść, że to na pewno kwestia kilku dni, aż w czwartek mama kazała mi do niej zadzwonić i powiedzieć że sukienka jest nam potrzebna na sobotę. Zadzwoniłam, usłyszałam że jutro dostanę ją z powrotem bo dziś nie może z jakiegoś powodu przyjść. Przedwczoraj tą sukienkę przyniosła i od razu poszła. To co zobaczyłyśmy z mamą nie przypominało tej sukienki, którą pożyczałam w maju wyglądała jak szmata do podłogi, widać że nie była czyszczona chemicznie tylko prana w ręku (a materiał z którego jest wykonana nie nadaje się do ręcznego prania). Najwyraźniej poplamiła ją na weselu, szkoda jej było kasy na pralnię i sama wyprała, chociaż lepiej by było żeby oddała ją już z tą plamą, teraz kiecka jest do niczego. Moja matka byłą wściekła, ja też byłam zła, nawet bardzo, ale chciałam to puścić w niepamięć i nie kłócić się o głupi kawałek szmaty. Pojawił się jednak problem, rodzice postawili mi warunek: albo przyjaciółka mi oddaje 250 zł (czyli tyle, ile kosztowała kiecka), albo płacę sama z pensji, bo to oni ją kupili, za swoje pieniądze gdy jeszcze nie pracowałam. Myślałam że żartują... nawet nie miałam zamiaru dzwonić do kumpeli i mówić jej o tym, myślałam że im przejdzie, ale następnego dnia gadali to samo. Zadzwoniłam do koleżanki, zaczęłam jej spokojnie tłumaczyć ale moja matka mi wyrwała słuchawkę i powiedziała jej o co chodzi. Ona zaczęła najpierw kręcić a potem zaczęła się stawiać mojej mamie. Mama mówiła do niej dosyć stanowczym tonem ale nie powiedziała nic obraźliwego w jej kierunku. Koleżanka powiedziała, że postara się oddać kasę do poniedziałku. Kilka godzin później- telefon od naszej wspólnej kumpeli. Dowiedziałam się, że moja matka wyzwała tamtą od gówniar (chociaż wcale takie słowo nie padło) i znalazła sposób na wyciągnięcie od kogoś pieniędzy. Widać, że była po stronie tamtej koleżanki (która już wie, że żadnych pieniędzy od niej nie zobaczymy), chociaż udawała neutralną. Wyszło na to, że ja jestem tą złą, chociaż chciałam być dla kogoś dobra, bo przecież nie musiałam jej wcale pożyczać tej sukienki Niedługo potem zobaczyłam, że "koleżanka od sukienki" usunęła mnie z n-k. Cóż, mądry Polak po szkodzie, dobry zwyczaj nie pożyczaj, nie wiem sama co mam teraz mówić i co robić, poradźcie coś
|
|
|