2009-09-21, 06:53
|
#26
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 7 758
|
Dot.: Planowanie dzidzi na rok 2010 cz. III
Kurczę, pewnie się spóźniłam z odpowiedzią dla Ollliwki, ale i tak napiszę.
Ollliwko, w autobusach się kiepsko orientuję bo my głównie tramwajami jeździmy (na Retkinię jeździ 10, 12 i 14), ale wiem na pewno, że po Maratońskiej jeździ 69. Inne jakieś też, ale nie orientuję się 
Daria, podaję przepis na bezy. Bierzesz 2 białka lub więcej (z jednego wyszłaby jakaś absurdalnie mała ilość, więc 2 to minimum). Ubijasz je na sztywną pianę. Gdy jest już ubita, stopniowo dosypujesz cukier - po 2 łyżki na każde białko - i dalej miksujesz. Ma powstać gęsta, biała, jednolita piana. Nakładasz łyżką pożądane porcje na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (proponuję nie za duże, szybciej się upieką) i pieczesz/suszysz w niskiej temperaturze (100 stopni) aż zrobią się suche, trwa to minimum 1,5 godziny.
Moi rodzice stosowali kiedyś metodę podsuszania, tzn. włączali piekarnik na kilkanaście minut, wyłączali na jakiś czas i tak w kółko, zdaje się, że przy uchylonym piekarniku. Ale szczegółów nie znam, więc polecam sposób ze zwykłym pieczeniem. Aha, jeśli po ok.1,5 godziny, może trochę więcej, bezy wydają się suche na wierzchu, ale lepkie od spodu, spróbuj wyłączyć piekarnik, uchylić go i dać im doschnąć. To często wystarczy.
Wedle uznania można dodać do masy (po ubiciu!) np. trochę kawy lub jakiś aromat, ale ja chyba najbardziej lubię zwyczajne
|
|
|