[bittersweet17]

Cześć Dziewczyny, mam pewien problem i nie wiem co myśleć, chciałabym poznać rozumowanie pewnego faceta.

Poznaliśmy się za granicą 3 tygodnie przed powrotem, mieszkamy od siebie 600 hm, jesteśmy z 2 konców Polski. od poczatku widziałam że coś go do mnie ciągnie, mnie do niego też ciągnelo, lecz wiedziałam że ma dziewczyne 2,5 roku i nie chciałam się w to mieszać. W drodze powrotnej do domu zaczeliśmy się przytulać i całować, on zaczął mówić że to co sie w jego głowie dzieje to cos strasznego, że ma straszny metlik, że zawróciłam mu w głowie. Nie mieliśmy do siebie żadnych namiarów. Po tygodniu napisał mi na gg że bede jego najpiekniejszym wspomnieniem że mnie nigdy nie zapomni, że cały czas myśli o mnie, okazało się że numer wziął od znajomej. Mówił że nie chciał brać tego nr żeby sobie nie namącić w głowie jescze bardziej ale nie mógł się powstrzymać. Zaczeliśmy rozmawiać, zaczął mówić że chyba się we mnie zakochal, że zaluje że nie było miedzy nami nic wcześniej za granicą... że nie może sobie tego wybaczyć. Mówi że chce do mnie przyjechać, ma mój numer, codziennie dzoni, ciągle mówi to samo, ze zawróćiłam mu w głowie ze nie wie co sie dzieje , ze cały czas o mnie myśli itp. Kilka razy rozmawialiśmy co będzie jak przyjedzie, co potem, powiedział że życie trzeba brać po kawałku, że później zobaczymy. Za rok chce zebyśmy razem pojechali za granice, mówi żebym się do niego przeniosła na studia, a o swojej dziewczynie nic... Nie wiem czemu ale sama nie chce poruszać tego tematu, choć powinnam .. Nie wiem co mam myśleć... Czy w jakikolwiek sposób wchodzić w to.. pozwolić mu do mnie przyjechać... Nie rozumiem go, nie wiem czy mówi prawde czy nie. Może zależy mu tylko na jednym... ale z drugiej strony po co by mu do tego była dziewczyna z 2 końca polski... Ostatnio przeczytałam pewien artykul, czy warto budować swoje szcześćie na nieszczęściu innych... Odpowiedzi jednoznacznej na to pytanie nikt nie miał...

Poradźcie dziewczyny