"Pani MGR w sklepie sprzedaje"
Witajcie,
Nie znalazłam podobnego wątku więc zapraszam do dyskusji.
Sprawa wygląda tak;
Osoba po skończonych studiach magisterskich i podyplomowych nie może znaleźć pracy. Wiadomo jest kryzys nie ma etatów. Z czegoś trzeba żyć więc po miesiącach szukania pracy w swoim zawodzie obniża się swoje wymagania do minimum byle by znaleźć cokolwiek. Znajduje się pracę jako np. sprzedawca w sklepie.
...i co o tym sądzicie. Czy to może być upokarzające, bo przecież w takim sklepie pracują również osoby po zwykłej zawodówce. Pewnie w takiej sytuacji żałuje się, że w ogóle się studiowało?
Wiadomo, że uczciwa praca nie hańbi, ale z drugiej strony może być tak że pracując w sklepie można zarobić więcej niż np. urzędnik.
Zakładam ten wątek w celu podjęcia dyskusji. Opisana sytuacja tylko po części opisuje moją sytuację. Owszem od miesięcy nie mam pracy, ale mam gdzieś swoje dyplomy, postanowiłam wyjechać do większego miasta i jestem gotowa nawet na pracę fizyczną...a co! Ileż można siedzieć na bezrobociu.
Przykre jest tylko to, ze po obronie wszyscy gratulują i podziwiają, ale tak naprawdę to nie jest warte nic!
|