Dot.: Najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałaś
Quo Vadis Sienkiewicza - jako dziecko kochałam się w petroniuszu, zresztą do dziś podziwiam tę postać.
Saga o Wiedźminie i trylogia śląska Sapkowskiego - wyraziste postacie, erudycja autora pozwalająca swobodnie i lekko nawiązywać do znanych motywów literackich, chylę głowę za pracę włożoną w wyszukanie źródeł historycznych w Narrenturm i pozostałych tomach.
Jochn Irving - bardzo lubię jego narrację i to bijące z jego książek przekonanie, że życie to absurd, w którym absolutnie wszystko może się zdarzyć i to jest normalne.
Whorton Spóźnieni kochankowie - czułość bez czułostkowości. Inne jego ksiąki też lubię, lecz tę najbardziej.
Z niższej półki:
Koonz - coś między horrorem, thrillerem, zabawa możliwościami nauki, czasem genetyczne szaleństwa - Opiekunowie, Grom, Złe miejsce, Przepowiednia i wiele innych.
King - szczególnie te książki w których nie ma nachalnego horroru, np. Gra Geralta, Zielona mila, chociaż Smętarz dla zwierzaków jest mistrzostwem w swoim gatunku - przecież horror też ma swoje wyróżniki i może być dobry lub zły.
Musierowicz - Jeżycjada, niewielka literatura, ale sympatyczna bardzo. Widzę zalety i wszystkie wady, lecz i tak wracam do niej od lat. Rozczarowana zwykle trochę nowym tomem (z wyjątkiem Kalamburki) i tak zawsze kupuję następny, jak tylko się pojawia.
I wiele innych...sporo czytam. Ostatnio jeszcze Samotność w sieci Wiśniewskiego zrobiła na mnie wrażenie. Duże. Facet napisał romans bez wstydu uczuć, bez wulgarności, a z całą amplitudą emocji.
|