A mnie rozwala takie myślenie właśnie ..
Jak mdlejesz w autobusie stojąc, to tak samo będzie w szkole, więc po co do niej idziesz jak masz ta bolesny okres?
Śmiać mi się chce z takich dziewczyn, które NIE MOGĄ ćwiczyć na w-f'ie z takiego powodu, że są 'po chorobie'... Albo jak ostanio jedna dziewczyna z równoległej klasy przyniosła zwolnienie od mamy na 2 dni z powodu przeziębienia i kataru ... Matko Boska! To niech nie chodzi do szkoły, jak się źle czuje! Wszytko powinno być równe, czyli jak ja mam katar to w domu nie umiem zrobić zadania z fizykii i następnego dnia przychodzę na tą lekcję i mówię "prosze pani, niech mnie pani nie pyta ani nic, bo jestem przeziębiona. Tylko sobie posiedzę na lekcji" !! O M G .
Zasatanówcie się czego wy wymagacie..
Aha, i jeszcze jedno.
Nienawidzę, po prostu NIENAWIDZĘ!, jak uczniowie myślą, że za obecność na lekcjach wf-u i za strój gimnastyczny dostaną 5 lub 6 na koniec roku ..
To ja na biologii za prowadzenie zeszytu i noszenie książki też powinnam wyjść z celującym na świadectwie.
Ciągle się odgrażacie, że nie macie talentu do sportu - okej, rozumiem. Ale to oznacza że nie zasługujecie na wysokie oceny z w-f'u. To samo, jak ktoś jest humanistą i z matematyką sobie NIE RADZI, choćby nawet bardzo chciał. I co - ma za starania piątkę? - Raczej nie .. ;]