Fenris ze swoją świetną kolekcją mnie ośmieliła i sfociłam aktualny stan swojej.
Uświadomiłam sobie ostatnio, że jest ona bardzo dla mnie osobista i sentymentalna z podstawowego względu- właściwie każdy zapach kojarzy mi się z bliską osobą z forum.
Tzn- bliską przez nosa i recenzje.
Tu myślę np o pierwszym moim świadomym pefumaniackim zakupie- 24 F -nabytym pod wpływem dawno już tu niepiszącej, niestety Smoczycy...
Przez wspólne fascynacje, przez podpowiedzi moich zapachowym przewodniczek, w końcu- po prezenty, które podostawałam z dobrego serca i które chołubię, i za które jestem wdzięczna.
Mówiąc szczerze, to nie za bardzo przejmuję się nazwiskami twórców perfum, moja wiedza co do autorstwa Shalimara ogranicza się do tego, że wymyślił go Guerlain, natomiast zawsze, kiedy go użyję- przypominam sobie od kogo dostałam buteleczkę i robi mi się cieplej na sercu.
Tak mam jakoś sentymentalnie.
Nie umieściłam odlewek i Infini Carona w niebieskiej skórce płaszczki-o którym zapomniałam i co któego mam mieszane uczucia- jakieś stare, czy co, po 10 minutach nic go na sobie nie czuję...

Butelek nie podpisuję- mam wrażenie, że widać, co to za flachy. Lutens to Douce Amere.
Edit- zapomniałam też o Cabochardzie...i o Volupte.