2009-10-29, 10:25
|
#281
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Kraina Marzeń
Wiadomości: 3 113
|
Dot.: Starające się i będące już w ciąży - rozmowy o wszystkim co nas martwi - CZĘŚĆ
Cytat:
Napisane przez Kasia_Dublin
O matko!!! Juz wystrzelilyscie jak z procy  !!!!
Witam piekne panie
Jestem dzisiaj w wysmienitym humorze. Moj tz chyba naprawde zostal podmieniony bo go nie poznaje  . Jestem w nim teraz tak zakochana ze bardziej sie chyba nie da. Ciekawe ile to potrwa... Wczoraj byly staranka a dzisiaj sie mnie spytal czy juz jestem w ciazy  . Niecierpliwe te nasze chlopaczyska jak nie wiem.
Oczywiscie nie dam rady przeczytac co tam popisalyscie bo w pracy jestem i kolejny dzien walk mnie czeka. Narazie sobie podspiewuje ale jak sie zjawi moj szef to juz nie bedzie mi tak spiewnie. Mam nadzieje ze wszusytkie jestescie w wysmienitych humorach.
Cosma jak sie maja sprawy na froncie?  Tz sie uspokoil czy trzeba mu recznie cos wytlumaczyc  ? I co z pierscionkiem? Mam nadzieje ze jest na palcu...
Sas zebys nie mowila ze cie nie widzimy to ja juz teraz na zapas mowie dzien dobry i jak sie pani czuje?
Usmieszki dla Was   
|
SAS- WITAMY CIE SERDECZNIE Z KASIA pomimo, ze Cie jeszcze nie widze, ale tak na "W" 
Cytat:
Napisane przez motylek85
hej kochane... ja niestety też najlepszych wieści nie mam...  wczoraj chciałam porozmawiać z tz jak człowiek z człowiekiem o dziecku bo dni płodne mi się zbliżają ale jak zwykle odpowiedziała mi cisza... mój tz jak tylko zaczynam ten temat przestaje się odzywać a jak pytam dlaczego nic nie mówi to odpowiada, że musi to przemyśleć. Tylko, że z tych jego przemyśleń nic nie wynika bo zawsze taka rozmowa a raczej mój monolog kończy się tak samo. Wczoraj już tak się wkurzyłam, że stwierdziłam (o 23), że skoro tak bardzo chce to przemyśleć to niech coś z tego będzie a widzę, że przy mnie myśleć nie może więc wychodzę (chciałam iść na noc do rodziców). Ubrałam się a on stanął przy drzwiach i nie chciał mnie wypuścić. Ja jestem strasznie emocjonalna i aż dusiło mnie w gardle z nerwów. łzy leciały jak grochy. Tłumaczyłam mu, że to dla naszego dobra bo ja nie wiem jak zniosę kolejną taka "rozmowę" gdy on nic nie mówi... Powiedziałam zeeby dał znać jak będzie miał mi coś konkretnego do powiedzenia... jest strasznie uparty i nie wypuścił mnie choć mówiłam, że to tylko nam pomoże bo wiem, że gdybym wyszła to on nie mógłby zasnąć i zacząłby się nad wszystkim zastanawiać... w końcu ja już zrezygnowana, zapłakana i umęczona (aż mi się słabo z tego wszystkiego zrobiło) usiadłam i zaczełam znów do niego mówić i o dziwo poskutkowało. powiedziałam, że dlamnie priorytetem jest teraz mieć dziecko bo od trzech lat to ja jemu szłam na rękę i brałam leki żeby nie zajść w ciąże. On mówił o pracy i w ogóle ale ja nadal swoje, że on mnie nie rozumie, ja jestem na studiach ale moim największym mażeniem jest rodzina. oczywiście mogę pracować i nawet myślałam nad jakimś własnym biznesem ale tak żeby móc pracować w domu. powiedziałam mu, że nie będę pracować tylko po to żeby później jak będzie dziecko zarabiać tylko na opiekunkę bo takie są niestety realia w małych miasteczkach. nie wiem co mu się usrało z tą moją pracą, przecież wiadomo, że jak będę pracować to nie będę miała czasu ani na dom ani na dzieci a tego najbardziej na świecie nie chcę zaniedbać i tak mu powiedziałam. starał się jeszcze na mnie napierać, że dziecko to nie teraz żebym wzięła pod uwagę to, że on jest jeszcze młody i kuuuuurdę tak się wściekłam bo właśnie on powinien zrobić to dla mnie bo to ja idę w lata i to ja będę chodzić w ciąży i to ja będę musiała urodzić a chyba im starsza tym gorzej dla mnie i dla dziecka? no i trochę racji mi przyznał. potem pytał czy wiem kiedy te dni płodne i żebym coś mu o tym więcej powiedziała bo ja wszystko wiem a on nic, no to zaczęłam mu mówić, że teraz to nie wiem kiedy mam dni płodne bo cykl mi się rozregulował ale są testy owulacyjne i w ogóle. pytał co się je w ciąży, co się bierze itp... wytłumaczyłam mu już na spokojnie. później miałam pretensję do siebie, że to wszystko jest wymuszone a on chyba nigdy sam z siebie nie powie, że chce mieć dziecko... niby powiedział, ze chciałby pozcekać pół roku ale ja mu mówię, że to dla mnie za długo bo co miesiąc będę żyła nadzieją, że może przypadkiem się udało i, że co miesiąc będa takie rozmowy bo ja już żyję tylko tą myślą... w symie to napisałam wam 1/4 całej rozmowy bo położyliśmy się w okolicach 2 w nocy. przytulił, pocałowała ale nadal nie powiedział nic konkretnego, dziś mamy wrócić do tej rozmowy jak wróci z pracy bo ma sobie jeszcze tam przemyśleć co nie co...
|
ach te chlopy-dobrze ze chociaz jednak porozmawialiscie
a ja patrze za okno, na piekne zolte drzewka i swiecace sloneczko i mysle sobie, ze szczescie na pewno do mnie tez sie usmiechnie  to slonko to chyba tak do mnie tylko sie dzis usmiecha az mi sie milo zrobilo
__________________
Pod moim sercem,inne bije serce:nieznane,a jakie bliskie i kochane.Pod moim sercem małe rączki dziecka,cichutko pukają do mojego serca.Myślę sobie wtedy:może być wspanialej?Noszę w sobie życie, które Bóg mi daje
|
|
|