Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - przyszłe młode mamusie do 23roku życia
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-10-31, 17:05   #3973
Sweet Delights
Zadomowienie
 
Avatar Sweet Delights
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Ostrów Wlkp.
Wiadomości: 1 474
Dot.: przyszłe młode mamusie do 23roku życia

Wiecie co, tak mi przykro strasznie, że az się poryczałam. Mam ciotkę, która jest dla mnie praktycznie jak starsza siostra, bo jest starsza ode mnie o 10 lat w sumie, ale jesteśmy ze sobą bardzo zżyte. To jest młodsza siostra mojej mamy, nawet mieszkała z nami gdy chodziła do liceum a ja wtedy byłam mała, żeby mieć bliżej do szkoły, bo my już wtedy mieszkaliśmy w mieście, a ona z małej mieścinki, więc żeby nie musiała dojeżdżać ciągle. W styczniu minie trzy lata jak urodziła córeczkę, której chrzestną zostałam moja mama. Jak tylko sie dowiedziała, że ma być chrzestną od razu zaczęła szaleć z zakupami i tak kupiła dla chrześnicy praktycznie wszystko. Przez cały okres ciąży zwoziła reklamówkami ubranka zabawki i akcesoria. Ciotka zażyczyła sobie łóżeczko robione na zamówienie z szufladą, które bez materaca kosztowało ok 450 zł. Do tego oczywiście cała pościel, materac itd. Jak już młoda miała pół roku i przesiadała się do spacerówki moja matka kupiła nowy wózek, który oczywiście wybrała sobie ciotka. Bagatelka kolejne pare ładnych stówek. Nie jestem nawet w stanie zliczyć ile różnyczh pierdół matka nawywoziła, za każdym razem jak jedzie do tej małej (praktycznie co weekend) ma dla niej zawsze jakiś drobiazg, coś słodkiego, zabawka, coś do ubrania, w każdym razie zawsze coś. No właśnie...jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży miałam nadzieję, że dostanę przynajmniej jakąś część ubranek czy zabawek, nie wiem może łóżeczko, jakieś akcesoria po małej. I co się okazało? Łóżeczka nie dostanę, bo zostało sprzedane. Wszystkie ubranka jakie dostała i miała wydała siostrzenicy swojego męża, która na stałe mieszka we Włoszech, a która w zeszłym roku urodziła córeczkę. Podobnie ze wszystkimi rzeczami tylu pościel, leżaczek, jakieś zabawki interaktywne z Fischer Price takie dla niemowlaków (zgadnijcie kto kupował?) i wiele wiele innych. Oczywiście nie ma szans, żeby odzyskać cokolwiek z tamtych rzeczy. Jeśli chodzi o wózek, o tą spacerówkę, to młoda jest tak rozpuszczona, że w ogóle nie jeźdź W nim ale jeźdźi nim, tzn dają do jej prowadzić. W efekcie wózek jest w opłakanym stanie, zniszczony, ubrudzony, ma poprzecieraną tapicerkę. Na dokładkę w domu sypia w nim ich kot. Dostanę łaskawie ten wózek i to już teraz tylko dlatego, że mieszkają w bloku i nie mają z nim teraz zimą co zrobić, więc albo wózek przezimuje na balkonie przykryty za chwilę śniegiem albo w piwnicy zjedzą go mysz albo wezmę go ja...Mało tego, do tej pory dostałam od ciotki dwa różowe dresiki na dwulatkę i to tez tylko dlatego, że jak się pakowali na wyjazd to się okazało że młoda wyrosła a ona nie miała co z tym zrobić, więc dała mi. Oprócz tego dostała dwa kocyki, które od razu wyrzuciłam bo też były po młodej ale tak zniszczone, że w życiu bym dziecku nie dała. W dodatku z jakąś wielką plamą o podejrzanym zapachu, więc nie wiem czy nawet kot tam nie miał swojego udziału. Oprócz tego dostałam jeszcze JEDNĄ parę śpioszków, jakiejś chińskiej tandety, za które ślicznie podziękowałam a zaraz potem wyrzyciłam bo rozeszły mi się w rękach na szyciu. I tyle. Dzisiaj jak była u nas to zajrzała do pokoju Filipa, żeby pooglądać co już mamy i mówi do mnie tak: " wszystko już kupiliście, nic nie daliście sobie sprezentować, teraz nie ma Wam co kupić..." A zaraz potem się dowiedziałam, że kupiła nowy kombinezonik zimowy i spory zapas pampersów dla dziecka po zmarłym bracie jej męża. Jej szwagier zmarł niedawno i zostawił żonę z małym synkiem, babka po prostu nie dba o to dziecko, w domu bród, alkohol, kasa idzie na fajki i wódę zamiast na mleko i pieluchy, szkoda gadać. A mojej cioteczce szkoda tego małego no i poza tym jej mąż jest chrzestym tego chłopca, więc kupili... Wiecie, no normalnie jakby mnie piorun poraził. Nigdy nie liczyłam na nikogo, zawsze radziliśmy sobie sami, ale no po prostu szlag mnie trafił. Tak mi się przykro zrobiło, że od dwóch godzin siedzę i ryczę na zmianę przeklinając rodzinę. Nie umiem Wam po prostu opisać jak się czuję w tym momencie. W dodatku matka na mnie wsiadła jak zobaczyła, że ryczę, czy nie mam większych problemów i czym się przejmować...

Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale chciałam się z Wami podzielić tym wszystkim...
Sweet Delights jest offline Zgłoś do moderatora