Naszła mnie ostatnio ochota na refleksję czy trzeba wybierać pomiędzy posiadaniem partrnera a posiadaniem znajomych,zawsze wydawało mi się że taki wybór nie jest konieczny bo można mieć chłopaka/dziewczynę i przyjaciół.Ale ostatnio zastanawiam się czy aby na pewno ponieważ...
Mój pierwszy chłopak w ogóle nie przyjmował do wiadomości że ja chcę się spotkać z koleżanką no bo jakim prawem ja go olewam i idę do koleżanki

Dochodziło do tego że ja musiałam go oszukiwać gdy byłam umówiona ze znajomymi to mówiłam że np.muszę pomagać w domu.Nie mówię że chciałam się spotykać ze znajomymi jakoś bardzo często-no jakieś 1-2 w miesiącu-resztę wolnego czasu chciałam poświęcać mojemu ówczesnemu chłopakowi i to właśnie było to moje "olewanie"
Gdy się w końcu rozstaliśmy ( z tego właśnie powodu ale nie tylko) myślałam że takie coś więcej się nie powtórzy ze strony chłopaka w stosunku do mnie,ale bardzo się myliłam...
Gdy poznałam mojego drugiego (teraz już ex) chłopaka zadurzyłam się w nim bez pamięci.Cały swój wolny czas poświęcałam wyłącznie jemu a znajomych mówiąc brutalnie olałam całkowicie ( bo albo się uczyłam do matury albo gnałam do TŻta,teraz wiem że to był błąd) A po maturze? Miałam wakacje więc też poświęcałam je w całości ukochanemu.Albo jechałam do niego na 2-3 dni albo on do mnie albo chodziliśmy do kina,na zakupy itp.Ale w końcu powiedziałam dość-chciałam się spotkać z długo niewidzianą koleżanką w weekend no i się zaczęło

Wyrzuty że nie spotkam się z nim w sobotę bo wolę koleżankę ( co ciekawe spotkałam się z nim...w piątek) i czy ja oby na pewno jestem z koleżanką a nie z jakimś innym facetem

Ale to nie był koniec jego "występów" gdy po zajeciach raz poszłam sama do centrum handlowego ( miałam czekać 2 godziny aż TŻ skończy zajęcia) to stwierdził że to jest podejrzane że ja tak sama na zakupy pojechałam

Ale miarka się przebrała gdy raz podczas okienka chciałam iść z koleżanką do biblioteki zrobić wspólnie pracę domową (to była praca w grupach)-wtedy to już się obraził na dobre i znów snuł podejrzenia że zamiast w bibliotece jestem z jakimś facetem.PO tej kłotni skończył się nasz związek.
Teraz mam spokój.Mogę się w spokoju uczyć,wyjść gdzieś sama lub ze znajomymi i nikt nie robi mi wyrzutów.
Tylko pytaie ile tak można?
Czy zawsze będę musiała wybierać pomiędzy facetem a znajomymi?
Dlaczego wszyscy mają takie pretensje że raz na jakiś czas chcę spotkać się z koleżanką lub pojść sama na zakupy? Już mam czarne myśli że jak znów będę miała chłopaka to będę musiała zrezygnować z reszty życia
