[rumiankowa]

bez czytania - dopisuję się do klubu rodziców dzieci, które spadły z łóżka

zostawiłam śpiącą Gosię na łóżku w sypialni, bo ZAWSZE zostawiałam ją tak na godzinę i dopiero później przenosiłam do łóżeczka. sama byłam w drugim pokoju. w pewnej chwili usłyszałam szelest i WIEDZIAŁAM, że spadła. w tym samym momencie w którym zerwałam się z krzesła usłyszałam jej ryk. wpadłam do pokoju zapalając światło i tylko kątem oka patrząc na łóżko, bo WIEDZIAŁAM że leży na podłodze. leżała między łóżkiem a łóżeczkiem - na czworaka (a łóżko ma pewnie z 35 cm). dała się uspokoić dosyć szybko, obejrzeliśmy z małżem, czy coś jest nie tak, Mała ma delikatnie zadrapane czoło i nos. Mała po uspokojeniu zaczęła się śmiać, bawić, przewracać z pleców na brzuch, siadać, gadała do nas, źrenice reagowały na światło, reagowała na głos, odwracała się w stronę małża jak do niej mówił.
później zjadła i zasnęła. to było ponad godzinę temu. siedzę przy niej, mam nadzieję że wszystko jest OK, sprawdzam czy oddycha.
na razie nie jadę na pogotowie, bo wydaje mi się, że wszystko z nią w porządku.
myślicie, że powinnam jechać profilaktycznie?
już wymyśliliśmy, że czuwamy nad nią na zmianę.