Re: zapach bez którego nie można żyć
Złośliwcze. Ja nie mam siły. Lubisz dokładnie to samo co ja (przez całe lata chodziłam do piekarni po chleb. I zawsze zjadałam połowę takiego ciepłego, pachnącego bochenka. Trzeba było isć po drugi...)!
Lubię jeszcze zapach książek, tych prawdziwych, nie tych sklejanych śmierdzącym klejem, tylko takich starych, które zapraszają do odkrycia tajemnicy... (tylko czy informatyk w ogóle zrozumie o co mi chodzi? [img]icons/icon12.gif[/img] ).
Drewno parujące po letniej burzy - ciepły, lekko duszący zapach, a jednak go lubię.
Świeżo skoszona trawa, która już trochę podeschła. Zaraz po skoszeniu jest zbyt intensywna. Albo zapach siana jesienią w stodole - zasuszone wspomnienie lata.
|