[kolanka]

Napisane przez evelina.00

Troche się z tym nie zgadzam ponieważ mieszkan od ślubu w bloku wczesniej mieszkalam sama w domu.
U nas we wspólnocie wszystko jest jasne na co idą pieniądze, regularnie przychodzi rozpiska. Zresztą są ogłoszenia na tablicy o myciu garaży, przeglądach instalacji, remontach instalacji, zakupie krzewów do ogrodu (widać to gołym okiem ze posadzili) są telefony do konserwatorów w przypadku awarii, reagują natychmiast. Wiadomo są dodatkowe koszty na windy, sprzątanie klatek, ogrodnika który jest codziennie, ochronę. Płacimy za czynsz z ochroną, garażem, windami, ogrzewaniem ok 400 zł za miesiąc, prąd i woda osobno.
W domu tego nie miałam musialam sama trawe kosić, odśnieżać, reperować - teraz mam wygode a czas to pieniądz.
Za wode i prąd płacimy tyle samo co w domu bo to zgodnie ze zużyciem nie ma różnicy.

Jak mi w domu rura z wodą zaczeła przeciekać bo robotnicy spartolili to musialam 1500 zł za naprawe zapłacić, bo kto ma za to zapłacić tutaj w mieszkaniu wystarczyłoby ze zadzwoniłabym do administratora i to oni naprawiają ja za zepsute rury, dachy, kanalizy nie odpowiadam.

Według mnie te pieniądze które płace za czynsz są na konkretne rzeczy ale to już od wspólnoty zależy i sprawności działania firmy zarządzającej.

Taka jak napisałaś - wygoda - a wygody nie porównujemy, tylko koszty utrzymania. Jak sobie wszystkie rachunki zliczysz, to jest tak jak pisałam, albo mieszkasz w bloku na 60m2, albo w domu na 150m2. Jak nie potrafi sie nic zrobić samemu, to z pewnoscia jest lepiej mieszkać w bloku. Natomiast jeśli mąż jest majsterkowiczem i potarfi wszytsko naparwić, to fajniej jest w domku jednorodzinnym. Wiem, że są tacy meżczyźni, którzy sami gwoździa nie potrafią przybić, nie wspominając już o tym, żeby coś samemu wyremontować. Z takim mężem, to bez znaczenia za jakie pieniądze wolałabym mieszkać w bloku .