Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamusie listopadowo-grudniowe 2009, cz. 4-JESIENNO- ZIMOWE ROZDWAJANIE
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-11-21, 18:48   #3232
kolanosia
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 541
Dot.: Mamusie listopadowo-grudniowe 2009, cz. 4-JESIENNO- ZIMOWE ROZDWAJANIE

Cytat:
Napisane przez gucia6 Pokaż wiadomość
Dobrzy wieczór. Przede wszystkim dziękuję wam za gratulacje i tak ogromne wsparcie. Jesteście niesamowite


Wielkie gratulacje dla Pietrusi


Mi czop odchodził w kawałkach przez jakieś 10 dni i dopiero we wtorek zaczął przybierać zabarwienie różowe


W ciągu ciąży przeszło z 75C na 75D, a teraz to już chyba jest F

Elu, gratuluję tak szybkiego porodu

Mój w sumie też był szybki, że wszyscy się dziwili, że to pierwsze dziecko Ale zanim do porodu przejdę, to powiem wam tylko tyle, że miałam źle obliczony termin, wg położnej o jakieś 2-3 tygodnie

A teraz poród
W sumie to przez cały wtorek miałam bezbolesne skurcze. No cóż, czym się przejmować, skoro tak wiele ich było i zawsze prpzechodziły Ale zaczęłam coś podejrzewać wieczorem, bo na niczym nie mogłam się skupić i znaleźć sobie miejsca. Ale tutaj też nie wzięłam sobie tego do serca i spokojnie poszłam spać. W nocy obudził mnie ból nerki, taki jak tydzień wcześniej. Postanowiłam poczekać, zobaczyć czy przejdzie, ale, że nie przechodził, to obudziłam tzta i powiedziałam, że jedziemy do szpitala, żeby chociaż tą nerkę obejrzeli. W szpitalu byliśmy o 3.30 i okazało się, że miałam regularne skurcze, ale bolałą mnie tylko nerka. Lekarka dyżurująca powiedziała mi, że widocznie obniżająca się macica uciska na moczowody i stąd ten ból. I tak trwały sobie te skurcze co 6-7 minut przez kilka godzin, szyjka otwierała się spokojnie. Ok 12 wskoczyłam do wanny porodowej, żeby się trochę zrelaksować. I tak się relaksowałam, że ok 12.45 nagle przyszły bardzo bolesne i częste skurcze. Położna kazała mi wyjść z wody, żeby mnie przebadać i podłączyć do ktg. Wtedy miałam 6 cm rozwarcia, podczas skurczu 8 cm. Po 15 minutach dostałam skurczy partych, odeszły mi wody, w czasie przerwy między skurczami zdecydowałam się wejść do wody. I na szczęście, bo gdy główka przeszła bez problemów, to ramionka utknęły w kanale rodnym (o czym dowiedziałam się później) i kiedy skurcz przeszedł, a położna nadal kazała mi przeć, a ja już siły nie miałam. Ale zmotywowały mnie spojrzenia położnej i lekarki, więc parłam mimo wszystko, bo wiedziałam, że inaczej może być źle z córcią. To był mój moment krytyczny, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło i urodziłam bardzo zdrową i silną dziewczynkę. A ekspresowym tempem między pierwszymi silnymi skurczami do urodzenia małej była zaskoczona sama położna

I jestem niezmiernie dumna z tzta, który wspierał mnie przez cały czas, przypominał o oddychaniu. Położna i lekarka stwierdziły, że dawno nie miały tak dobrze współpracującej rodzącej, bo robiłam wszystko tak jak mi mówiły. Jedynym wyjątkiem było utrzymanie niskiej tonacji głosu. Położna mówiła : "Aleksandra, ty sobie krzycz co chcesz, ale staraj się robić to niskim głosem". Niestety nie udało się, słyszał mnie też chyba cały szpital, a ja miałam zdarte gardło

Ogólnie miałam też szczęście, że akurat na dyżurze była położna, z którą mieliśmy szkołę rodzenia, więc się mną zajęła. A co śmieszne, to to, że dwie pozostałe dziewczyny z kursu rodziły tego samego dnia, więc się spotkałyśmy na porodówce i potem na oddziale

Ufff.... ale się rozpisałam i pewnie was całkiem zanudziłam
Witaj Guciu!
Wcale nie nudzisz takimi pięknymi opowieściami! Dobrze, że sie wszystko tak ładnie potoczyło i córa zdrowiutka a mama zadowolona!
Ogromne gratulacje!!! Teraz to tylko na foteczki czekamy1
A co z tym terminem było nie tak? Za wcześnie go wyliczyli?
__________________
Nasz ślub - 12.08.2006r
Lenka - 08.12.2009r magia liczb???
kolanosia jest offline Zgłoś do moderatora