|
Dot.: Dzieci grudniowo-styczniowe 2006/7 IV
Zabko Asia ma swietne przedszkole. Aniolek wyszedl Wam przesliczny. Nie moge sie doczekac na zdjecie w 100%tach wykonczonego. Z Asi prawdziwa przedszkolaczka.
Ja nie moge robic zdjec w przedszkolu z innymi dziecmi, bo wtedy musialby inne matki wyrazic na to zgode, a tym dosc sporo zachodu.
U nas dzieci maja praktycznie w 100% wypelnony czas. Maluja, kleja etc. Dzisiaj podpisalam zgode na zgloszenie Antonii pracy (kartki swiatceznej) do konkursu. Nie ze jest jakas wyjatkowa, chociaz musze przyznac, ze jak na trzylatke calkiem niezla. Chodzi o to, ze nasza gazeta organizuje taki konkurs dla przedszkoli, a przedszkole za kazda prace dostaje 1 euro, wiec zalezy im, zeby wyslac jak najwiecej, bo zawsze to dla nich jakies pieniadze.
Ja ogolnie bardzo lubie nasze przedszkole, wszystkie wychowawczynie sa ok. Praktycznie poznalam juz panie ze wszystkich grup, bo popoludniu mamy mieszane grupy. No widze, ze swietnie sobie babki radza z dziecmi. Ja jestem zadowolonia i Antonia tez.
A ja po prezenacji, odetchnelam z ulga. Nie bylo tak zle, chociaz moim zdaniem troche za duzo zerkalam do kartki. Na pytania tez odpowiedzialam, chociaz zostalam raz lekko zagieta przez Docenta, ale jakos z tego wybrnelam. Ogolnie stwierdzam, ze poziom na niemieckich uczelniach bez porownania z polskim. Tutaj studiuja tylko ludzie, ktorzy maja cos w glowie i rzeczywiscie interesuja sie tematem, kazdy mowi plynnie po angielsku (przynajmniej tak jest na moim kierunku). W Pl studiowali ze mna za przeproszeniem jelopy, ktorzy dobrze czytac nie umieli a 25% nie rozumiala tego co sie do nich mowi po polsku. Nie chce tutaj teraz obrazac polskiego szkolnictwa wyzszego, ale teraz majac porownanie, stwierdzam, ze dobre 50% polskich magistrow nie dorownuje np. niemieckim nawet w polowie. Przykro mi, ze tak pisze, ale to co tutaj widze zmusza mnie zeby to napisac. Jestem pod wrazeniem studentow z mojego roku, moze sa dosc dziwni i dzicy, ale w temacie: bilogia, chemia nie do zagiecia. Referat tutaj to nie bzdurne odczytanie sciagnietego z netu tekstu (tak jak to wygladalo najczesciej na moich polskich uczelniach - studiowalam na dwoch), tutaj ludzie nie dosc, ze mowia po angielsku, to maja wiedze czasem szersza od prowadzacego. Kazdy naprawde sie stara, zeby inni tez zrozumieli ich temat. Po referacie jest dyskusja, inni zadaja pytania, jeszcze raz tlumaczy sie niezrozumiale aspekty. U mnie w PL tez tak czasem bylo, ale tylko czasem, tutaj tak referat wyglada zawsze.
|