|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: deszczowe miasto mody
Wiadomości: 18
|
Dot.: Najdziwniejsze historie, które się nam zdarzyły
O mi to się zdarzyło tyle, że łooo matko....
Znajomi i rodzina ciągle się śmieją, że jakiegoś pecha mam. Na początek opiszę tylko 3, bo spać trzeba kiedyś.
1. Wakacje - wracam ze studiów do domu. No i wracam z wielkim plecakiem na plecach. Oczywiście ja księżniczka ładnie ubrana - spódniczka, topik i klapeczki na malutkim obcasie - kieliszku. No i czekam na pociąg. Pociąg przyjeżdża, więc ja uśmiecham się do jednego miłego pana i czekam aż otworzy mi drzwi. Pan otwiera i ja wsiadam. I czuję, że nie mogę iść dalej. Obcas z klapeczka zaklinował mi się w te dziurki w schodkach od pociagu. No i jakimś cudem odklinowałam but, ale to nie wszystko. Plecak miałam taki wielki, że się też zaklinował w wejściu. No i nie mogę się ruszyć ani w jedną ani w drugą. Czuję, że ktoś życzliwy wpycha mnie za plecak do środka, ale to nie pomaga. No i przychodzi konduktor i od środka pociągu ciągnie mnie za ręce. No i po 15 minutach udało mi się wydostać. Teraz się z tego śmieję, ale ile wstydu mi to przyniosło. Cały pociąg się śmiał, bo konduktor wesoły i rozgadany był i ludziom w pociągu to opowiadal
2. Druga też z pociągiem. Jeszcze na początku liceum. Wybraliśmy się ze znajomymi na wakacje pod namioty. Wracamy pociągiem. Cała podróż przebiega bez szwanku i zaczynamy wysiadać. Wysiadją najpierw koledzy, żeby nam pomóc i zabierać od nas bagaże. No i podaję mojemu koledze bagaż i jakoś tak dziwnie się plecakiem zamachnęłam, że nie dość, że kolega dostał nim w szczękę i padł długi na peron to jeszcze ja na dodatek pod wpływem cięzaru plecaka dosłownie wyleciałam z pociągu na peron. Całe szczęście, że nic nam się nie stało, ale śmiali się wszyscy przez pół roku ze mnie.
3. W pewne wakacje byłam za granicą w Stanach. Z ludźmi z pracy postanowiliśmy, że w dzień wolny pojedziemy do wodnego miasteczka. No i pojechaliśmy. Wszystko pięknie, ładnie. A tam największa zjeżdżalnia, jaką w życiu widziałam - nie dość, że największa to jeszcze prawie że pionowa. No ale ja lubię takie ekstramalne rzeczy i jako jedyna dziewczyna z grupy odważyłam się i zaczęłam na niej zjeżdżać. Szybko strasznie to było, ale cudowne uczucie (prawie ograzm ). No i po zjechaniu ląduję w takim małym baseniku. I słyszę śmiech i widzę, że wszyscy się na mnie gapią. I wiecie co....Pod wpływem tej prędkości i wody zgubiłam majtki... Szybko stamtąd uciekłam zasłaniając się z przodu rękami a z tyłu kolegą. Schowałam się za jakimś drzewem - znajomi z pracy umierają ze śmiechu, ale mnie zasłaniają a jeden z kolegów postanowił mnie "uratować" i przyniósł mi swoje majtasy na zmianę. No i przez resztę dnia paradowałam w stroju od bikini i w męskich szerokich bokserkach w żółte kaczuszki (dobrze, że miały gumkę, bo przynajmniej nie spadały). A najdziwniejsze jest to , że do dziś nie wiem, co się stało z tamtymi moimi majtkami od stroju kąpielowego - szukaliśmy ich ze znajomymi później i nie znaleźliśmy Więc zostawiłam przynajmniej w Stanach po sobie pamiątkę
Jeszcze kilka podobnych mniej lub bardziej śmiesznych historii mam, ale napiszę później, bo trzeba kiedyś spać
__________________
"Szczęście to życie, w którym, jeśli to możliwe, człowiek nie czuje się samotny" Yoshimoto Banana
|