Przede wszystkim witam wszystkich, to mój pierwszy wpis/wątek na tym forum. Od dłuższego czasu obserwuje to forum i zauważyłem, że jest to jedyne takie miejsce w Internecie, w którym można swobodnie się wypowiedzieć/zwierzyć i otrzymać ciekawe opinie, zwłaszcza od dziewczyn.

To tyle na wstępie. Aha i pewne elementy mniej istotne zostały zmienione, aby nikt mnie nie rozpoznał, mam nadzieje, ze zrozumiecie dlaczego.
Do rzeczy. Mam blisko
30 lat, jakiś rok temu poznałem BARDZO atrakcyjną dziewczynę/kobietę MOICH MARZEŃ, również jest blisko 30 roku życia. Jest najwspanialszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem/poznałem. Sprawa jest taka, od ok. 10 roku życia przez te lata byłem skupiony na pracy (sport wyczynowy), w którym to po WIELU LATACH, i NAPRAWDĘ CIĘŻKIEJ HARÓWKI FIZYCZNEJ osiągnąłem sukces, także finansowy(a pochodzę z raczej biednej, rozbitej rodziny, w której czasem nie było co jeść i musiałem ubierać się w używane dziewczęce ubrania z jakiś paczek z zagranicy, bo nie było
pieniążków...). Moim największym marzeniem było spotkanie kiedyś wymarzonej dziewczyny, którą mógłbym uszczęśliwiać. Dosyć długo czekałem, ale też w między czasie nie zabiegałem sam o to by kogoś poznać. I ta, którą spotkałem roku temu jest moją pierwszą dziewczyną/kobietą w życiu. Nigdy się nie całowałem, nawet zwykłego pocałunku, bez języczka. Wiele lat temu doszedłem do wniosku, że jeżeli już to tylko z wyjątkową dziewczyną, a może nawet z taką, z którą mógłbym być już na zawsze. Z tą obecną jest IDEALNIE, jak w bajce, DOSŁOWNIE. Moje największe marzenie życia się spełnia właśnie. Z czasem zaczęliśmy się sobie zwierzać z co raz to intymniejszych spraw, aż oczywiście padł temat
seksiku. Ona mi powiedziała, że przez te wszystkie lata nie uprawiała jeszcze seksu, że jest dziewicą, że czekała. Powiedziała, że
jej "myszka" to taki jej skarbek. Ja jej odpowiedziałem, że też seksu nie uprawiałem, że jestem prawiczkiem i mam identyczne podejście do tego tematu
i swój "dzyndzelek" też traktuję jako swój taki skarbek, który trzymam dla tej jednej, jedynej, wyjątkowej dla mnie dziewczyny. Tylko, jako że ja jestem perfekcjonistą, więc potem tak na wszelki wypadek postanowiłem przeanalizować swoją przeszłość i przypomniała mi się jedna rzecz z DZIECIŃSTWA. Taka głupia (teraz wiem, że głupia...) zabawa w "rozbieranki" z moją siostrą i bratem (oboje mniej więcej w tym samym wieku co ja), ta "zabawa" zdarzyła się RAZ. Ogólnie prawie nic z tego nie pamiętam, oprócz jednej sytuacji. Rzecz polega na tym, że ja byłem wtedy tak mały, miałem jakieś 5-6 lat, że nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak seks, już nie mówiąc o tym co można robić
podczas takiego seksiku. Byłem tak mały, że z tego co pamiętam, nawet
mój dzyndzelek nie stawał jeszcze...

Na szczęście nic z TYCH rzeczy, które można wyprawiać podczas
seksiku nie wiedziałem. No i raz podczas tej niby "zabawy" naszła mnie myśl co będzie, jak, wiecie, dwie osoby zetkną się intymnymi miejscami, no i wyszło tak, że zdarzyło się to, i to z bratem...

trwało to góra kilka sekund, a z siostrą nie pamiętam. No i nie wiem jak się teraz z tym uporać, co o tym myśleć. Kiedy o tym myślę czuję się FATALNIE, NIGDY PRZENIGDY bym czegoś takiego nie zrobił teraz, nie podoba i nie podobało mi się to W OGÓLE(!). ZAWSZE fantazjowałem TYLKO na temat dziewczyn, TYLKO DZIEWCZYNY/KOBIETY mnie pociągały i pociągają. O facetach to ja nawet nie myślę... brrr... TYLKO KOBIETY(!!!). Podczas tej "zabawy" nie wiedziałem w pełni jeszcze co jest dobre, a co złe. Następnego dnia to pamiętam wziąłem Mamę na bok i się jej z tego zwierzyłem, bo nie wiedziałem czy to jest ok. Mama się uśmiechnęła i powiedziała, że to nic takiego, żebym się nie przejmował, nie myślał o tym. No i zapomniałem na te wszystkie lata, aż do teraz... ;( Czuję pustkę nie wiem co mam myśleć. Sfera intymna to jest mój czuły punkt...

Chcę swojej obecnej kobiecie się z tego zwierzyć, chcę być wobec Niej w porządku, chcę żeby mi ufała i żeby miała życie jak w bajce. Nie chcę naruszyć swojego nieskazitelnego obrazu, jaki pewnie ma o mnie. Chcę pozostać sobą. Nie chcę Jej urazić w żaden sposób, żeby nie myślała o takich rzeczach, nie rozpamiętywała. Chcę, aby nasze relacje utrzymały się takie jak do tej pory, czyli super. Wiem, że to kobieta mojego życia i chciałbym, abyśmy byli razem i ona też tego chce, bo mi to mówi. Rozmyślam powoli jaki pierścionek na zaręczyny jej kupić. Jeszcze nie mówiłem Jej, że ją kocham (mimo, iż tak jest), ale starałem się dać jej to do zrozumienia powolutku na inne sposoby. Zawsze czułem się jak prawiczek, teraz waham się między 99,9%, a 100%.

Ostatnio miałem okazję porozmawiać z pewną zaufaną znajomą psycholog na ten temat i ona mi powiedziała coś takiego, że jeżeli ta sytuacja miała mieć kiedyś miejsce to dobrze, że stało się to w dzieciństwie, że trzeba stanowczo oddzielić dzieciństwo od dorosłości. Teraz mam zupełnie inne już ciało, nie dziecięce, a dorosłe. A na dodatek organizm ludzki wymienia się tak jakby co kilka lat całkowicie, w tym całą skórę, także dla swojej dziewczyny będę cały nowiusieńki, nietknięty.

Znajoma psycholog powiedziała, żebym się nie przejmował, że to dzieciństwo się nie liczy, a ja mogę spokojnie uważać, że zachowałem tzw. "czystość". Ale tak czy inaczej chciałbym poznać Wasze opinie dziewczyny, co o tym myślicie, jak byście zareagowały, gdyby taki chłopak, jak ja, zwierzył się Wam z takiej rzeczy z dzieciństwa? Nie wiem co mam myśleć, naprawdę. Bardzo dbałem o tę sferę życia, a tu taka rzecz mi się przypomniała...

Moim marzeniem było osiągnięcie sukcesu zawodowego, tak, abym mógł sprostać finansowo wobec dziewczyny/żony i ewentualnie nowo założonej rodziny. Po wielu latach kluczowe elementy mojego marzenia zaczęły się wreszcie spełniać. Nie palę, nie piję, jedyne o czym zawsze myślałem, to to, aby uszczęśliwiać bliskie mi osoby, no i teraz mam szansę, aby uszczęśliwić najbliższą mi osobę z najbliższych, nie chcę Jej zawieść, swojej dziewczyny. Staram się, aby miała życie jak najbardziej idealne w miarę moich możliwości, aby myślała, że spotkała super faceta(ja tak nie lubię o sobie myśleć, ale lubię dbać o sferę psychiki innych, lubię kiedy inni mają komfort psychiczny), w którym spokojnie może umiejscowić/ulokować swoje uczucia.

Wiem, że nie jestem idealny, ale staram się, aby tak było, dużo czytam, przeglądam fora jak właśnie Wizaż, staram się nauczyć jak najwięcej i wprowadzić w życie. Wiem, że moja dziewczyna to wrażliwa osóbka no i nie wiem jak na takie coś zareaguje... Chcę zapoznać Ją ze swoim systemem wartości, żeby wiedziała co i jak, jaki gest co oznacza, np pierwszy pocałunek, chciałbym, żeby wiedziała, że to jest mój pierwszy raz, kiedy całuję dziewczynę, żeby miała świadomość tego, że jest TĄ o której marzyłem, że jest WYJĄTKOWA, a jest, wierzcie mi.

Staram się wszystko robić stopniowo, czytać "znaki", "sygnałki" od Niej, czego ode mnie oczekuje i
czy mogę wykonać następny kroczek do jej serduszka. Czuję, że powinienem Jej o tamtej sytuacji z dzieciństwa powiedzieć, że powinienem być szczery, ale mam trochę obaw, czy to aby nie zepsułoby naszych relacji... A może niczego to nie zmieni, może uzna to za nieważne skoro w dzieciństwie, a dodatkowo doceni moją szczerość, ufność wobec Niej, może uznałaby, że mi zależy na Niej skoro już takie rzeczy Jej opowiadam...? Martwię się najbardziej, że to nie da Jej spokoju, ta myśl, że raz miałem taką "zabawę"... Że może mi będzie mówić, że wszystko ok, że nie myśli, a jednak będzie to ją "gryzło" wewnętrznie...

Mam wrażenie, że zrobił to zupełnie inny człowiek całkowicie niedojrzały psychicznie i fizycznie, a ja mam teraz zagadkę, co z tym zrobić...

Nie wiem, naprawdę jak mam się czuć, nadal jak prawiczek? Może ja to wszystko wyolbrzymiam, nie wiem sam...

Zawsze byłem mocny psychicznie, musiałem, taki zawód, taki, że JEDEN błąd może kosztować wszystko, ale w sprawach miłości i uczuć, takich bardzo intymnych spraw to wymiękam i jestem bardzo wrażliwy... Trochę to wszystko być może chaotyczne, ale mam nadzieję, że w miarę oki. Czekam na Wasze opinie dziewczyny.