2009-12-08, 22:16
|
#11
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Krosno/Kraków
Wiadomości: 5 919
|
Dot.: Zareczyny
U mnie to było znowu całkowicie inaczej. Mój Łoś przyszedł jakieś 2-3 tygodnie po zaręczynach (takich między nami, ale o których rodzice wiedzieli) do moich z kwiatami i flaszką. A jakiś miesiąc później zorganizowaliśmy spotkanie zapoznawcze. Pojechaliśmy na wieś, zrobiliśmy grilla. Ogólnie zasiedzieliśmy się od 15 chyba do późnego wieczora.
Co do sadzania to u nas każdy usiadł tak jak mu pasowało, przy czym byliśmy my, moi rodzice, teściowie i moja młodsza siostra. Także bardziej to wyglądało na wieczorek przy grillu niż jakieś sztywne spotkanie. Oczywiście panowie flaszeczkę otworzyli, ale Łoś nie pił, bo zdeklarował się, że porozwozi później wszystkich do domu (straszne zadupie więc to była jedyna opcja).
Ogólnie było mnóstwo wspominania naszego dzieciństwa, plotek. W pewnym momencie tatuś stwierdził, że "w sumie to przyjechaliśmy tu pogadać o waszym weselu a nie sąsiadki, więc wasza kolej na opowieści". No i tu zaczęliśmy my gadanie obgadaliśmy listę gości itp
W sumie wspominam to miło. Dostałyśmy z mamą kwiaty, młoda czekoladki. Teściowa też wyjechała z bukietem polnych kwiatów, bo nazbierałam na stół a wiem, że lubi, więc dostała :P
|
|
|