Dot.: Sprawa o widzenia w Sadzie - doradźcie...
Fakt, zagmatwane, ale to dlatego, że zjadają mnie różne obawy.
1. Alimenty od początku Naszego rozstania płacił dobrowolnie. W tej chwili poprostu chcę i w zasadzie muszę je mieć na papierze.
2. Nie chce go zmuszać do wizyt u dziecka i alimenty nie były tu kartą przetargową. Z dzieckiem widuje się kiedy chce, ponieważ nie robię mu w tej sferze problemów.
Nie chcę, aby zabierał małą do siebie do Gdańska, bo już nie raz zdarzało się, iż nie oddawał (brzydko brzmi) dziecka na czas. Poza tym mam obawy co do postawy jego żony wobec Naszej córki, gdyż kiedyś doszło do niemiłego incydentu. Najogólniej rzecz ujmując: mała bawiła się u nich jakimiś zabawkami, potem w wyniku fascynacji inną zabawą, nie posprzątała poprzednich. Żona mojego eks zażadała od niej posprzątania ich, czego mała nie zrobiła.... Wynikiem czego było wykręcenie rąk małej przez nią... Stało się to, kiedy mojego byłego nie było w domu razem z nią. Spytałam się go potem, czy wie o tym zajściu. Odrzekł, iż nie i że sam czasami szarpie, czy też potrząsa małą. Szlag mnie o małe co nie trafił...
Więc osobiście mam spore obawy, jeśli chodzi o te widzenia u niego. Dlatego też chcę zażądać o widzenia w miejscu zamieszkania dziecka. Nie chcę go zmuszać do tych widzeń, czy ich ograniczać.
Zastanawiam się tylko jak jeszcze uzasadnić swoje żądania? Jakie Wy miałyście doświadczenia???
|