Dot.: Walka o zdrowe i piękne włosy - część IV
Ja również się przyłączę do wątku. Właściwie to studiuję go już od dwóch tygodni . Przy okazji chciałam podziękować za tak wspaniały wątek. Dzięki niemu i pomysłom w nim zawartym udało mi się uratować moje włosięta.
Wszystko zaczęło się 3 tygodnie temu kiedy zachciało mi się trwałej. Na początku byłam mega zadowolona (zdjęcie 1) . Potem zaczęło się... włosy zaczęły się prostować a przy tym były suche i widać było, że są w bardzo kiepskim stanie (zdjęcie 2 - tydzień po trwałej). Wtedy zaczęłam mega intensywną pielęgnację. Do wszystkiego doszedł mi jakiś łojotok. Chwilami wtedy już miałam ochotę przejechać po głowie maszynką do strzyżenia Ale mimo wszystko nie poddałam się łatwo. Po przerzuceniu się na szampony dla dzieci skóra jakoś wróciła do normy po następnym tygodniu.
Dwa tygodnie od trwałej włosy wyglądały już ciut lepiej ( zdjęcie 3). Sporo się wyprostowały ale wciąż były suche.
Dzisiaj czyli trzy tygodnie od tej nieszczęsnej trwałej (dwa tygodnie intensywnej pięlęgnacji i czytania namiętnie wizażu - zdjęcie 4 i 5) nie ma już z nimi takiej tragedii. Wiadomo, że idealnie zdrowe to one jeszcze nie są, ale powoli i stopniowo doprowadzam je do takiego stanu by nie musieć ścinać. Jeszcze raz dzięki dziewczyny za wszystkie rady tu zawarte. Są naprawdę bezcenne i warto było przeczytać i z nich skorzystać Jesteście po prostu niezastąpione
Edytowane przez maymay6
Czas edycji: 2009-12-18 o 16:53
|