|
Kłótnia- w ogóle go nie rozumiem
Muszę się wyżalić bo mnie szlag jasny trafia.
Pokłóciłam się wczoraj z mężem i postanowiłam się wam wypłakać bo nawet nie mam z kim o tym pogadać.
Zakomunikował mi wczoraj że jedzie do swojej kuzynki bo jaj się auto zepsuło i nie ma jej kto przywieść części itp wróci w poniedziałek po południu !
Ja tymczasowo nie pracuję zajmuje się dwuletnim dzieckiem to była nasza wspólna decyzja. On pracuje całymi dniami, w soboty tez wieczorem wraca, a niedziela jest takim rodzinnym dniem bo nawet nie mamy w tygodniu kiedy porozmawiać.
Ale ostatnio mąż mi komunikuje że jedzie to na giełdę z bratem to z kuzynką samochód kupować raz drugi, to z kolegą bo auto zmienia.
Nic nie mówiłam ale wczoraj nie wytrzymałam, powiedziałam mu że też chcę żeby z nami trochę pobył, że dostaję bzika siedząc całymi dniami w domu z dziećmi, nawet na zakupy pędzę biegiem jak mały śpi bo ostatnio dużo choruje, ja też potrzebuję odpocząć. No i się dowiedziałam "żebym sobie robotę znalazła, a on chętnie w domu z dziećmi zostanie".
Nie rozumiem jak prosi go ktoś inny o pomoc to leci jak na skrzydłach a jak ja chcę od niego odrobinę uwagi to się obraża.
Mam wrażenie że nic dla niego nie znaczę, traktuje mnie jak mamuśkę która musi siedzieć w domu a on może sobie robić co chce.
Dodam że taka wyprawa na giełdę to cały dzień bez mała, mieszkamy w małej miejscowości 150 km od Krakowa. Dziś taka pogoda okropna a on pognał do tej kuzynki do Krakowa.
Postanowiłam szukać pracy, jeżeli jest taki mądry niech zostanie w domu z dzieckiem.
Chciałabym się czuć dla niego ważna a zawsze jestem gdzieś z tyłu po "innych".
Mam nadzieję że Was nie zanudziłam, buziaki.
|