2009-12-21, 11:26
|
#2485
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 326
|
Dot.: Starające się i będące już w ciąży - rozmowy o wszystkim co nas martwi - CZĘŚĆ
Witam dziewczynki. Przede wszystkim dziękuję Wam wszystkim za zrozumienie i rady. Wiecie że w naszym świecie nieważne kto zawinił i kto oszukał-taka kobieta jak ja zawsze jest szufladkowana jako ta zła, że już innych określeń nie przytoczę... Szczerze mówiąc bałam się Waszej reakcji i odrzucenia a tu taka miła niespodzianka. Dziękuję 
Co do wychowywania się dzieci bez ojców...wiecie, wydaje mi się że to zależy od sytuacji. Jest to bardzo indywidualna sprawa dla każdego. Moja znajoma opowiedziała mi przypadek swojej kuzynki (czy kogoś tam, mniejsza z tym), która po prostu nie mogła znaleźć sobie partnera. To co zrobiła może było egoistyczne z jej strony ale wyszło na dobre. Mianowicie zaczęła poznawać nowych ludzi, mężczyzn. Oceniała ich sobie pod wieloma względami i jak już wybrała sobie odpowiedniego "dawcę" że to tak nieładnie określę, zaszła z nim w ciążę i ich drogi się rozeszły. Facet chyba do tej pory nie wie że jest ojcem. Wiem że to nie fair wobec niego ale co do dziecka-jest to śliczna, zdrowa, inteligentna i przede wszystkim szczęśliwa dziewczynka. Znam wiele przypadków wychowywania się bez ojców, nie jestem do końca za tym bo też uważam że dziecko powinno mieć obojga rodziców ale... te przypadki o których mówię raczej nie są przepełnione żalem do matek czy ojców. Przeciwnie. Co do mojego partnera, na jego przykładzie doskonale widzę jaki błąd popełniają ludzie którzy zostają ze sobą (a w zasadzie obok siebie) dla "dobra" dziecka. Dobra które tak naprawdę nie jest dobrem bo krzywdząc siebie nawzajem krzywdzą też dziecko, które nic nie zawiniło a przecież wiadomo że w życiu różnie się układa i wiele rzeczy się zmienia. Byłoby to chyba zbyt proste gdyby każdy miał poukładane od początku do końca jak to będzie i że zawsze będzie pięknie.
Oczywiście oszykałabym i siebie i Was gdybym powiedziała że nie wolałabym żeby został wtedy przy mnie. Pewnie że tak. Jednak po tym co się stało, po tym wszystkim czego się dopuścił wobec mnie (bo były nawet i wyzwiska przez tel żeby tylko zadowolić wściekłą żonę a chwilę potem jak tylko wyszedł z domu telefony z przeprosinami) nie wiem jak by się to wszystko ułożyło później. Jedno wiem na pewno-nie trwałabym w związku tylko ze względu na dobro dziecka bo ja jakoś inaczej rozumiem dobro dziecka... Póki co niestety cały czas staram się go w jakiś sposób usprawiedliwiać. Podobno doszło do szantażu: jak stąd wyjdziesz nigdy więcej nie zobaczysz naszego syna, albo nawet któregoś razu była groźba że skończy ze sobą i z dzieckiem! Moje zdanie-kobieta jest psychiczna. Która matka grozi że zrobi coś dziecku, własnemu dziecku????
Gdyby on miał odwagę i chociaż trochę jaj, walczyłby o dobro tego dziecka w inny sposób. Bo te groźby były wysłane smsem- nic czego nie można odzyskać i przedstawić odpowiednim organom. Ale on oczywiście twierdzi że z góry jest na przegranej pozycji. Ech...szkoda gadać. Wogóle to mam już takie mieszane uczucia. Niby tęsknię, usycham, umieram, płaczę, im bardziej chcę przestać kochać tym silniejsze jest to uczucie. Ale z nim rośnie inne-rozgoryczenie, żal, wściekłość, może już nawet nienawiść. Tyle że co z tego jak tylko stanie przede mną, popatrzy na mnie i mięknę... Jak tak sobie siedzę i rozmyślam to mam ochotę mu tylko urwać łeb Jestem naprawdę rozdarta 
No już koniec tych smutów bo zaraz znowu zacznę płakać a Wy pewnie też nie macie ochoty czytać takich rzeczy.
Dziś robiłam kolejny test owulacyjny. Mój 8-my dzień cyklu. Wyszła jedna kreska ale po upływie tych 5-ciu minut które trzeba czekać na wynik druga była, tyle żę widoczna tylko pod światło. Taka naprawdę bardzo blada. Nie wiem co to znaczy, czy ona zawsze jest pod światło widoczna? Może Wy wiecie czy to zawsze widać czy jak?
Z resztą zobaczymy jutro. Może będzie bardziej widoczna i przynajmniej dowiem się że owulacja u mnie jeszcze występuje... Bo nie wiem, mam wrażenie że po tamtym zdarzeniu jakoś tak się zatrzymało. Nie mam żadnych dolegliwości jak ma teoretycznie nadejść. Za to każda następna @ jest gorsza od poprzedniej Wtedy to naprawdę boli i czuję się fatalnie. Co o tym myślicie?
Sas powodzenia życzę na rozmowie. Będzie wszystko dobrze tylko się nie denerwuj 
Motylku moja ginekolog twierdzi że test może wyjść fałszywie pozytywny kiedy zbliża się @
A teraz i ja muszę niestety uciekać Wcale mi się nie chce jechać do pracy ale cóż... Najchętniej położyłabym się spać. Ostatnio cały czas bym spała. Bolą mnie mięśnie itd. Może odpukać szykuje mi się na dodatek jakieś choróbsko Trzymajcie się dziewczyny
__________________
Why does it come as a surprise.
to think that I was so naive.
maybe didn't mean that much.
but it meant everything to me.
Edytowane przez madziorka_82
Czas edycji: 2009-12-21 o 11:43
|
|
|