dokladnie

ale jednoczesnie nie przeszkadza mu to w tym, zeby mial kolezanki i uwazal, ze to jest calkiem normalne..
jak ja patrze na ten zwiazek, to jestem wsciekla.
na siebie, ze ze mne taka

byla ..
ja sie zgodzilam na to, zeby uciac wszelkie kontakty, a z 2 strony myslalam, ze TZ jakos sam dojdzie do wniosku, ze powinna byc jakas taka symetria w relacjach...
on mial naprawde mega duzo kolezanek. przyjazni sie ze swoja byla, z ktora byl 7 lat

przyjazni sie z jakas mega piekna instruktorka salsy

ma mega duzo kumpel ze swoich treningow [jakies tam sztuki walki], z ktorymi sie spotykal, zeby cwiczyc. a teraz mieszka z kumpela.
ja mu wierzylam zawsze, ze to tylko kolezanki. ale mimo wszystko zle sie z tym czulam.
przez pierwsze 2 lata klapki na oczach, a jak potem zaczelam mowic, ze mi to przeszkadza to byly same ataki. bo w tym czasie juz w zasadzie nie mialam kumpli, a przeciez sobie nowych nie bede szukac.
on mi robil sceny zazdrosci nawet o kumpla w pracy, ktory co rano robil mojej kumpeli i mi kawe
