Dot.: Wypadek spowodowany przez kursantkę
Uważam, że kursant nie powinien ponosić odpowiedzialności jeśli spowoduje wypadek czy złamie jakiś przepis. Po to na dachu auta widnieje [L], po to obok kursanta siedzi instruktor i ma swoje pedały... Sama nie tak dawno miałam kurs na prawo jazdy i mój instruktor mówił mi, że jeśli zatrzyma nas patrol policji, bo np. przekrocze prędkość to to intruktor dostaje po punktach i mandat. Nawet kiedyś mój instruktor się śmiał i dał "patent" na zbrodnię doskonałą - gdybym np. potrąciła ze skutkiem śmiertelnym nielubianą koleżankę to ja nie ponoszę zanych konsekwencji, ale to on idzie do więzienia. Tak przedstawił mi kwestię odpowiedzialności... Tylko, niestety to prawdopodobnie jest bujda, ponieważ kiedyś w tv wypowiadała się pani z Ośrodka Egzaminacyjnego mówiąc, że kusrantom specjalnie się tak mówi, żeby mieli podczas nauki jakiś komfort psychiczny, spokój... Jesli tak faktycznie jest to uważam, to za jakiś kompletny absurd... Kustant powinien być swiadomy ewentualnych problemów...
Nie znam tej sytuacji dokładnie, ale moim zdaniem to instruktor dopuścił do zaniedbań, poniewaz auto nie było przystosowanie do warunków; kobieta jechała z niedozwoloną predkością, która powinna być tym bardziej mniejsza ze względu na ośnieżoną czy oblodzoną drogę. Instruktor powinien upomnieć kurstantkę i nakazać zmniejszenie prędkości. Niektórzy mowią, że kobieta ta miała wyjeżdzonych sporo godzin - i co z tego? Ona się uczyła, na dodatek warunki na drodze były trudne. Jeśli faktycznie wpadła w poślizg miała prawo nie wiedzieć jak zareagować. Jej wina była nadmierna predkość, ale widocznie instuktor jej na to przyzwolił...
__________________
"Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat.
Trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je..."
"To, czego tylko chcę - ja z Tobą w chłodnym deszczu"
|