[gubis]

nie ma psów lepszych i gorszych są tylko kochane i nie

o to tak naprawdę się cała dyskusja rozchodzi...


rodowód n ie jest gwarancją na zdrowie psa, tylko na jego pochodzenie. brak rodowodu nie oznacza, że pies będzie schorowany i psychicznie skrzywiony.
zakładam, że w dyskusji biorą udział osoby kochające psy, biorące je z odpowiedzialnością jako członka 'rodziny'. jeśli tak jest, to oczywistym staje się, że zależy nam na tym, aby szczenie wychowywało się w jak najlepszych warunkach, kochane, przygotowywane do dalszego funkcjonowania w społeczeństwie (socjalizowane, uczone podstaw), wychuchane, wydmuchane. hodowla czy pseudohodowla nie jest tego gwarancją - są nią hodowcy, Ci, którzy rozmnażają psy z miłości i dla dobra rasy, dla których każdy kolejny miot jest świętem a nie złem koniecznym... Ci, którzy stworzą suce godne warunki, przygotują ją do ciąży i odchowania maluchów i którzy, jeśli trzeba, nie będą oszczędzać ani na matce, ani na szczeniakach. i tu pojawia się pytanie, skoro człowiek kieruje się tymi zasadami, to po co hoduje psa bez papierów?
powołanie miotu papierowego to nie jest znacząco większy koszt (karta krycia 25zł, karta miotu 19zł, metryka 22zł, przegląd miotu 10zł). skąd bierze się w związku z tym różnica w cenie? gorsza karma? brak opieki weterynaryjnej? brak kojca w którym urodzą się szczenieta? nieodpowiednie-oszczędne prowadzenie suki? zostawiam do przemyślenia...

odnośnie pojawiającego sie argumentu - braku potrzeby brania szczeniaka po championach... mam reproduktora - aby w świetle związku kynologicznego mógł być rozmnażany potrzebował 3 ocen doskonałych z wystaw. na kazdej z nich wygrał, tytuł przyszedł sam z siebie. poniosłam koszt taki sam, jak właściciel psa bez tytułu. zakładam oczywiście, że championem nazywamy psa pewnej klasy, a nie takiego, który przez lata 'wyjezdzał tytuł' na mało popularnych wystawach.


pozdrawiam,
Agnieszka, 3 bordery i jeden border-całym-sercem-w-skórze-niskopodłogowca