| 
				
				
				Dot.: Marka: Żony, Model: Wyjątkowe, Rocznik: 2009 /część XV
				
			 
 
			
			
	Cytat: 
	
		| 
					Napisane przez martucha84  niezgodze sie z toba.. tzn moj taki nie jest ja teraz leze a on chodzi kolomnie gotuje sprzata pierze pomaga przy nudnosciach sprzata lazienke jak sie przydazy... i wogole... wiec jest ze mna i stara sie pomoc jak moze.. ja wiem tylko ze tyymbardziej jak bedzie ze mna to raz moze sie przerazic dwa bedzie mu zle widziec jak cierpie bedzie chcial pomoc a niebedzie wiedzial jak zreszta do parcia oddychania tzrba troche sie zdyscyplinowac a on tego niezrobi co innego moja siostra... ja mowie tylko o moim przypadku nie mowie ze w kazdym sie to sprawdza... w moim opcja porodu z nim niewchodziw gre i wcale to nieswiadczy o tym ze jak bede chora to mi ne pomoze., bo juz teraz to robi |  ja Cie rozumiem doskonale
  co prawda moj byl przy porodzie, ale nie przy calym, tylko etapami (jak zaczely sie skurcze, potem w trakcie skurczy znow przez chwile i jak juz urodzilam i lezalam na sali na obserwacji). Niestety, byl zakaz odwiedzin i tym samym porodow rodzinnych i ordynator nie pozwolil na taki porod. Inny lekarz Tz wpuszczal. Zreszta on byl caly czas pod sala wiec wszytsko slyszal
  Mezczyzna nie ma obowiazku bycia przy porodzie i ja szczerze powiedziawszy wcale nie chcialabym, zeby Tz stal i sie gapil jak glowka wychodzi czy cos, moglby stac za glowa. Zreszta mi pomogla jego obecnosc jak przychodzil w trakcie porodu i to, ze byl pod sala caly czas.Lepiej oszczedzic takiego widoku, moze wspierac w zupelnie inny sposob. Poza tym swoja milosc okazuje wlasnie przez takie zachowania jak napisalas, czyli opieka i czuloscia
  
 A co do widoku krwi to moj Tz juz po kilku dniach sprawdzal czy mi sie wsyztsko goi :P
 
				 Edytowane przez domi7ks
 Czas edycji: 2010-01-02 o 16:47
 |