[agusia_1]

Aż przez Was zajrzałam do moich postów Ostatni raz przed przerwą pisałam 29.10.2009 :P ale fakt chyba nie pisałam o obronie hehe

Tak w skrócie to po 1 myślałam że zwymiotuję tak się denerwowałam od poprzedniego wieczora, pół nocy oczywiście nie spałam, jak powtarzałam sobie niektóre rzeczy to nie potrafiłam nawet powtórzyć tego co przed chwilą przeczytałam. Po 2 byłam tak zestresowana że jak dotarłam pod pokój komisji to koleżanka zapytała pozostałych czy ona wygląda tak jak ja (wyglądałam jakbym zaraz miała zejść z tego świata ). Po 3 jak już weszłam prawie nic nie powiedziałam, ze stresu miałam całkowitą pustkę w głowie jakby ktoś kazał mi swój adres czy nr telefonu podać to też bym pewnie nie potrafiła tego powiedzieć . Jak wyszłam to nie umiałam nawet odp. na pytania koleżanek czy komisja zjadła pączki bo ja nawet nie widziałam tam żadnych pączków ani napojów (potem jak znów tam weszliśmy już wszyscy to zobaczyłam je ) byłam blada jak ściana mimo makijażu i byłam święcie przekonana że jako jedyna obleje . Potem komisja wezwała wszystkich i powiedziała oceny, wręczyliśmy kwiaty, czekoladki, podziękowałam promotorowi. Jak wyszliśmy z pokoju to zeszło ze mnie całe napięcie i o mało się nie popłakałam (a nigdy, naprawdę nigdy choćby nie wiem co nie zdarza mi się rozkleić w miejscu publicznym), dziewczyny aż zaczęły mi wachlować żartując że zaraz się popłaczę Potem poszłam do TŻ-ta który od razu jak mnie zobaczył przestraszył się że oblałam, a ja nawet nie mogłam na początku wykrztusić z siebie słowa i go stresowałam
Wystąpienia publiczne, ustne odpowiedzi, prezentacje itp nie są po prostu dla mnie, za bardzo się stresuję i za nic nie umiem nad tym zapanować Uratowało mnie tylko to że miałam niezłą średnią i promotor i recenzent ocenili moją pracę na 5 inaczej byłoby po mnie
Teraz na podyplomowych na koniec mam mieć niestety prezentację Wierzcie mi wolałabym napisać pracę, test, egzamin pisemny, albo nawet wszystkie te rzeczy żeby tylko nie odpowiadać ustnie