|
Re: Straciłam wszystko
Wspomniałyście o zgodzie, o podaniu ręki, o minięciu zła, ktore nastąpiło. Wszyscy mówią, że jej przejdzie za tydzień, może dwa. Jednak mi nie przejdzie nigdy. Będę miała uraz do końca życia i wcale nie zamierzam się z nią godzić. Nie potrafię, nie mogę, nie chcę. Czuję do niej nienawiść. I tylko tyle. Chciałabym się wyprowadzić do chrzestnej. Dla mnie owy dom nie będzie już taki jak kiedyś.
Co do chłopaka. Miałam przez parę godzin wyłączoną komórkę. Sprawdzam ją a tu 7 smsów. Od niego.
Pisze, że jest w rozpaczy, że nie poznaje sam siebie, że prosi Boga bym mu wybaczyła. Prosi Go bym wróciła, a potem dodaje, że jest głupi mając takie nadzieje. Wie co dziś mi zrobił i domyśla się, że mu nie wybaczę. Pisze, że ciągle kocha i nie przestanie.
|