Dot.: Irlandzkie mamuski - nasze brzuszki i maluszki
U Nas było tak, że mama przyjechała na chwilkę 2 tygodnie po porodzie. Przez ten czas nauczyłam się już trochę swojego dziecka, mieliśmy swoje małe rytuały, wiedziałam kiedy płacze bo jest głodny itp. Gdyby mama była ze mną od początku to byłoby z jednej strony łatwiej, a z drugiej zupełnie inaczej... ponieważ nie miałam młodszego rodzeństwa ani żadnego doświadczenia w opiece nad noworodkami pewnie słuchałabym ślepo wszystkich jej rad. A tak przyjechała i mówiła: za lekko ubieracie dziecko, załózcie mu jeszcze 1 warstwę. Ponieważ znałam już Igusia, wiedziałam jaka temp panuje w pokoju to odpowiadałam: nie mamo, nie jest mu za zimno. I byłam stanowcza. Moja mama jest wspaniała kobietą, ale w niektórych kwestiach się z nią nie zgadzam i nigdy nie zgodzę (m.in. ubieranie, usypianie itd). Zresztą potem gdy przyjechała w lipcu na 3 tygodnie to pod koniec modliłam się żeby dzień jej odlotu już przyszedł. Ona nie robi tego ze złości ani dlatego że uważa że jestem złą matką, tylko zwariowała na punkcie wnuka i chce dla niego jak najlepiej.
|