Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Zmienia się w kalendarzu data i nie mówimy już, że ślub za 2 lata - PM 2011, cz
Cytat:
Napisane przez sonek
NASZE ZARECZYNY :
Od jakiś 3 lat, TŻ w okolicy moich urodzin zabiera mnie na weekend do jakiejś typowo zimowej miejscowości. W ubiegłym roku zabrał mnie do Tatrzańskiej Łomnicy. Zarezerwował mega hotel, z basenem, spa, masażami, dyskoteką itp. z cudownym widokiem na Łomnicki Szczyt(jeden z najwyższych szczytów Tatr : 2634 m n. p. m.). Dodał także, ze wyjazd ten to taki przent urodzinowy, wiec musimy korzystac ze wszystkich atrakcji.Na miejsce przyjechalismy wieczorem. Ponieważ ja nie jezdzę na nartach ani na desce obiecal, że rano pojedziemy kolejką na samą górę, a on nie będzie brał deski, tylko pochodzi ze mna i poogladamy pikene widoki. Na szczyt wyjezdzalismy etapami. Na pierwszej stacji spedzilismy chyba ze 2 godz.-cudowne widoki, romantyczne chwile, goraca herbata pośród zamarznietych gór. Na sam szczyt trzeba było wyjechać kalustrofobiczną kolejka, która jechala pionowo do gory, ze aż strach. Miescila cos moze 10 osob. Ze stacji na ktorej czekalismy na swoja kolej, wygladala na tle gor, jakby byla maleńką kropeczka. Mialam stracha na sama mysl, ze mialabym tam wejsc a co dopiero byc na samym szczycie. Ale TŻ sprawil, ze czułam się nieco bezpieczniej. Podróz kolejką była wniesamowice emocjonujaca. Cudone widoki kozic gorskich spacerujacych po oblodzonych szczytach i zostawiajacych slady na sniegu. A kiedy dotarlismy na szczyt, serce bilo szybciej z emocji. Cudowne widoki! Dookola szczyty Tatr, zaśnieżone, oblodzone, białe i tajemnicze. Temp. chyba -28 stopni do tego wiejący z ogromną prędkościa wiatr i sypiący w twarz marznacy śnieg. Strasznie zimno i około 8 osób podniecających się widokiem. Po tym jak nacieszylismy nasze oczy cudownymi widokami i po tym jak zaczely nam odmarzac palce u rak i stop TŻ zaprosil mnie na herbatke do znajdujacej sie tam mini-restauracyjki. Poniewaz na szczycie mozna byc tylko 30 min. myslalam, ze to koniec przygod i ze akurat jak wypijemy herbatke, trzeba bedzie zbierac sie na dol. Ale nie! Kiedy wypilismy herbate mielismy jeszcze 5 min. do zjazdu. Wszyscy, ktorzy przyjechali tam z nami klebili sie juz przy stacji czekajac na kolejke. A TŻ chwycil mnie za reke i powiedzial, zebym poszła z nim na zewnatrz bo tam jest takie jedno fajne miejsce, gdzie w ogole nie wieje wiatr i mozna spokojnie poogladac szczyty. Ja nieswiadoma niczego poszlam za nim. Kiedy stalismy sami, wysoko ponad hmurami, oglądając szczyty Tatr TŻ objął mnie czule i wyjął pierścionek w czerwonym pudełeczku. Byłam w szoku bo kompletnie się tego nie spodziewałam. Oczywiście łzy napłynęły mi do oczu, chociaż zawsze myślałam, że za długo jesteśmy już razem, żeby tak wzruszyć się w trakcie zaręczyn. Oczywiście były czułe wyznanie, nakładanie pierścionka i buziaki. No to tak w skrócie. Mam nadzieje, ze Was nei zanudziłam 
|
Piękne zaręczyny   
---
Póki jeszcze nie ma Piotrka zmykam sobie chwilę pokimać, bo wczoraj i dziś miałam tylko po 4h snu... Coś dziś mało piszecie, więc nadrobię później Aha w pon dostanę od koleżanki ze studiów płytę z jej wesela do zobaczenia, bo jak się okazało miała zamówiony cały pakiet od p.Tomka (foto, wideo i auto) i są zadowoleni
|