Hej
Dopiero wstałam
Z ostatnich njusów: okazuje się że mam towarzystwo - gronkowca w paszczy

Skąd się te bakterie biorą to nie wiem, rok temu go jeszcze nie było, za to był paciorkowiec.
A z plusów:
Miałam wczoraj mnóstwo pozytywnych doświadczeń "ludziowych" - z czego się strasznie cieszę bo normalnie to ja dzikus jestem i chowam się pod kocem na samą myśl o wyjściu do ludzi.
Obskoczyłam dwie imprezy bo to zawsze tylko jedna mobilizacja

Byłam u znajomych na wchodzinach - i było mnóstwo nieznanych mi osób - i z większością rozmawiałam (!) - sensownie (!) - jak człowiek (!) -
A później wyciągnęłam TŻ jeszcze na imprezę klubową, a nie byłam w tym klubie od marca. Zresztą w żadnym innym też nie.
I co mnie rozwaliło. Otóż miała tam DJ-ować jedna taka dziewczyna, stała bywalczyni i DJ w klubie, do którego mój TŻ chodzi co weekend. W związku z tym było tam mnóstwo znajomych TŻ - ja ich znam słabo albo wcale. A to co mnie rozwaliło to ciepłe przyjęcie mnie tam - teksty (szczere!) typu: kochanie, rok cię nie widziałam, tak się cieszę że cię widzę, przytulasy, buziaki i autentyczne szeczere uśmiechy.
Taka teraz podbudowana się czuję....