|
Dot.: Jak zepsuć sobie zapach
Ja mam gust od lat stabilny jak kolumna grecka, niemniej jednak pewne okoliczności zdołały go nieco przetrącić. Pierwsza sprawa to oczywiście ciąże - kiedy to wszystkie perfumy, płyny do mycia podłóg i naczyń przyprawiały mnie o mdłości. Ale to minęło, pozostawaiając jednynie ślad w postaci trwałego urazu do Youth Dew Estee Lauder, którego butelczynkę nieopatrznie na poczatku pierwszej ciąży kupiłam. Poza tym generalnie zmienia się jakoś gust epokowy i niektóre rzeczy zaczynam przez to inaczej odbiearć - coś jak z ciuchami - śmiejemy się z tego, co same nosiłyśmy 10-15 lat temu. I na tej samej zasadzie nie mogę dzisiaj pojąć, jak kiedyś mogłam zachwycać się Gabrialą Sabatini czy Amarige, a ostatnio do tej grupy dołącza niestety Dune. Wspomnienia, które przynoszą mi używane kiedys perfumy, są na ogół miłe - nie przypominam sobie jakiegoś wspomnieniowego odrzutu.
A, jeszcze coś, ja nie byłabym w stanie używać kilku zapachów dziennie, czy np. perfumować się na noc. Muszę od zapachów odpoczać, mam taka potrzebę. Moźe to mnie dotąd chroniło przed odrzutem z przedawkowania.
__________________
Edytowane przez OlaVS
Czas edycji: 2010-01-14 o 09:45
|